Kategorie
Paleontologia

Dowody na ewolucję

Witajcie,
Dość dawno nic nie było w tej kategorii, a zatem dzisiaj postanowiłem to naprawić.
Zgodnie z tytułem, ten wpis chcę poświęcić dowodom, które uwiarygodniają teorię ewolucji.
Zanim jednak przejdę do omówienia tych dowodów, chciałbym sprecyzować, czym naprawdę jest ewolucja.
Ewolucję najprościej możemy zdefiniować, jako zespół szeroko pojętych zmian w organizmach, ich wyglądzie, zachowaniu, trybie życia i ogólnie funkcjonowaniu, które prowadzą do powstania nowego gatunku.
Oczywiście podstawowym mechanizmem ewolucji jest dobór naturalny, o którym napisałem już trochę we wpisie o Darwinie.
O czym już też pisałem, podstawowymi dowodami dla paleontologów, którymi podpierają oni swoje tezy, są skamieniałości. Nazywamy je dowodami bezpośrednimi ewolucji.
Są jednak liczne dowody, które są bardziej subtelne.
Zaliczamy do nich na przykład ogniwa pośrednie, czyli szczątki już nie wszystkich wymarłych organizmów, ale tylko tych, które łączą w sobie cechy dwóch grup organizmów, chociażby gadów i ptaków. Znaleziska takie mogą sugerować, że dobrze nam znane dzisiaj grupy organizmów, w odległej przeszłości mogły wykształcać się z innych, mimo, że współcześnie bardzo się od nich różnią.
Następną grupą dowodów są relikty, to znaczy takie organizmy, które funkcjonują współcześnie, a poza tym nie zmieniły się od milionów lat.
Dzięki takim organizmom naukowcy mogą próbować wnioskować na podstawie obserwacji, jak organizmy prehistoryczne radziły sobie w środowisku naturalnym.
Relikty dostarczają też bezpośrednich dowodów ewolucji. I tak na przykład dziobak, żyjący współcześnie ssak australijski, jest jajorodny, co może wskazywać na to, że ssaki wykształciły się z gadów, które przecież również składają jaja.
Jeszcze jedną grupą dowodów są narządy szczątkowe, czyli takie, które dzisiaj nie służą już do niczego poszczególnym organizmom i powoli zanikają, a kiedyś były im potrzebne ze względu na inny tryb życia.
U człowieka narządem szczątkowym jest choćby kość ogonowa, albo jelito ślepe, potocznie ślepa kiszka. U zwierząt w tym jelicie odbywa się trawienie cukrów złożonych, na przykład celulozy. Człowiek nie trawi już takich związków, lecz sam fakt, że posiada takie jelito, wskazuje na jego związki ewolucyjne z innymi zwierzętami.
Jeszcze inną grupą dowodów ewolucji są dowody z embriologii, czyli takie, które można zaobserwować u organizmów tylko na początku ich życia, kiedy mają jeszcze postać płodu.
Są to na przykład pewne narządy wspólne dla załóżmy ssaków i innych grup, chociażby ryb, które zanikają, albo przekształcają się w inne narządy, zanim organizm przyjdzie na świat.
Jest to kolejny dowód na pokrewieństwo ewolucyjne różnych grup.
Jeszcze jedną grupą dowodów, którą chciałbym omówić w tym wpisie, są analogie i homologie.
Są to podobieństwa między poszczególnymi grupami organizmów dotyczące ich budowy zewnętrznej, albo wewnętrznej.
Analogie odnoszą się do budowy zewnętrznej.
Są to narządy o podobnym wyglądzie ze względu na pełnione funkcje, które jednak nie wskazują na bezpośrednie pokrewieństwo ewolucyjne. Przykładem może być skrzydło ptaka i owada.
Inaczej ma się rzecz z homologiami.
Tutaj wygląd zewnętrzny danych narządów może być zupełnie inny, ale budowa wewnętrzna, na przykład struktura kostna, będzie taka sama i może sugerować pokrewieństwo ewolucyjne.
Przykładem może być bardzo podobna budowa wewnętrzna nogi konia, płetwy wieloryba i skrzydła ptaka.
Jako ostatnią grupę dowodów na ewolucję, chciałbym omówić atawizmy. Atawizm jest bardzo interesującym
zjawiskiem, ponieważ atawizmami nazywamy takie narządy, które w normalnych warunkach nie powinny występować
u danych organizmów, ale czasami jednak się pojawiają w wyniku różnych mutacji genetycznych. Przykładem
wystąpienia atawizmu będą na przykład bardzo rzadkie przypadki ludzi rodzących się ze szczątkowymi ogonami.
Wielu naukowców uważa takie anomalie za niezaprzeczalne dowody przeszłości ewolucyjnej różnych gatunków
i właściwie trudno się z nimi nie zgodzić, bo ostatecznie to, że takie anomalie wogóle się zdarzają wskazuje,
iż informacja genetyczna poszczególnych organizmów nadal zawiera geny warunkujące pojawianie się niektórych
narządów. I chociaż geny te są uśpione, to jednak cały czas obecne.
To chyba tyle ode mnie na temat dowodów ewolucji. Mam nadzieję, że jednak nie jest to aż tak bardzo zagmatwane, choć temat do najprostszych nie należy.
Gdyby były jakieś pytania, z przyjemnością na nie odpowiem.
Do następnego wpisu.

Kategorie
Refleksje literackie

Problem inności, stereotypu i dyskryminacji w książkach o Harrym Potterze

Problem inności, dyskryminacji i rasizmu w cyklu o Harrym Potterze
Witajcie,
Zgodnie z tytułem wpisu, pozostaję nadal w tematyce twórczości J K Rowling, choć jak widać problem, który będę chciał dzisiaj omówić, jest być może bardziej złożony, niż ten poruszony w ostatnim wpisie tej kategorii.
Praktycznie w całym cyklu powieści o Harrym Potterze, pojawiają się postaci, które są dyskryminowane i wyszydzane, tylko ze względu na swoją inność.
Wiele z tych postaci pada ofiarą utartych stereotypów, obiegowych opinii o grupach, z których się wywodzą, przy czym nikt z tych, którzy ich poniżają, czy też nie respektują ich praw, nie patrzy na nie indywidualnie.
Takich bohaterów, nie zawsze przychylnie ocenianych, tylko z powodu ich urodzenia, lub niezależnych od nich przypadłości, można w cyklu Rowling wyliczyć wielu, a wśród nich
chociażby pół olbrzyma, gajowego Hogwartu Rubeusa Hagrida, wilkołaka Remusa Lupina, centaura Firenca, domowego skrzata Zgredka, a także wielu innych.
Swoją analizę chciałbym jednak zacząć od rozpatrzenia sytuacji samego Harrego Pottera. Od Momentu, gdy po zamordowaniu jego rodziców przez Voldemorta trafił do domu wujostwa, o jego życiu można było powiedzieć dużo, ale na [pewno nie to, że było ono wypełnione rodzinnym ciepłem.
Ciotka i wuj Harrego, wiedząc doskonale o jego czarodziejskich korzeniach, od zawsze uważali go za innego, może nawet się go obawiali.
W każdym razie, na każdym kroku dawali mu odczuć, że uważają go za gorszego.
Jego sytuacja stała się jeszcze mniej kolorowa, gdy mimo usilnych starań wujostwa zmierzających do tego, by Harry nigdy nie dowiedział się o swojej przynależności do świata magii, tytułowy bohater trafił do Hogwartu.
Od tego momentu wuj i ciotka traktowali go jeszcze gorzej. Na każdym kroku dawali Harremu do zrozumienia, że powinien być wdzięczny za każdy dzień spędzony pod ich dachem.
Kryli także fakt samego istnienia Harrego przed ludźmi ze swojego otoczenia, jeżeli tylko było to możliwe.
Świadczy o tym między innymi sytuacja opisana w drugim tomie przygód Harrego Pottera, która zaistniała, kiedy wujostwo Harrego przygotowywało się do przyjęcia gości ważnych dla powodzenia biznesu wuja Wernona.
Oto cytat pokazujący, jakie Harry otrzymał polecenie na czas pobytu gości.
– A ty, chłopcze?
Harry wynurzył się spod stołu, starając się za wszelką cenę zachować powagę.
– Ja będę siedział cicho w swoim pokoju i udawał, że mnie nie ma – wyrecytował.
– Tak jest i są ku temu powody – rzekł dobitnie wuj Vernon. – Masonowie nie wiedzą o twoim istnieniu i tak ma pozostać.
Harry Potter i komnata tajemnic.
Z cytatu tego wynika, że wuj i ciotka Harrego wstydzili się go tylko ze względu na jego inność, a jeśli już musieli przyznać się, iż należy do ich rodziny, przedstawiali go jako osobę chorą psychicznie i niezrównoważoną, opieka nad którą wiąże się z wieloma wyrzeczeniami.
Świadczy o tym chociażby następujący cytat.
– Po pierwsze – zagrzmiał wuj Vernon – będziesz się do ciotki Marge odzywał cywilizowanym językiem.
– Dobrze, wuju – powiedział Harry – ale pod warunkiem, że ona będzie się tak samo odzywała do mnie.
– Po drugie – ciągnął wuj Vernon, jakby nie dosłyszał odpowiedzi Harry'ego – Marge nie wie nic o twojej nienormalności, więc nie życzę sobie żadnych… żadnych dziwactw podczas jej pobytu. Masz się zachowywać jak należy, zrozumiano?
– Jeśli tylko ona będzie się tak zachowywać – wycedził Harry przez zaciśnięte zęby.
– Po trzecie – ciągnął wuj Vernon, łypiąc groźnie na Harry'ego swoimi małymi świńskimi oczkami – powiedzieliśmy Marge, że jesteś w Ośrodku Wychowawczym Świętego Brutusa dla Młodocianych Recydywistów.
– Co?! – krzyknął Harry.
– I masz się trzymać tej wersji, jeśli nie chcesz mieć poważnych kłopotów – warknął wuj Vernon.
Harry Potter i więzień Azkabanu.
Z powodu baśniowej otoczki fabuły całego cyklu Rowling, znaczna część ludzi w ogóle nie dostrzeże tego motywu, a jeżeli nawet, nie uzna tego za problem zasługujący na głębszą analizę.
W rzeczywistości jednak motyw ten jest moim zdaniem bardzo istotny społecznie.
Często bowiem stykamy się z sytuacją, w której ktoś uznaje kogoś innego za gorszego, jedynie dlatego, że osoba dyskryminowana ma inne poglądy, albo po prostu, z różnych względów, nie spełnia oczekiwań grupy społecznej, w której przyszło jej żyć, mimo, że realnie nikomu w niczym nie zawiniła.
Bardzo często się zdarza, że osoba taka jest nakłaniana siłą do zmian w swoim zachowaniu, poglądach, czy trybie życia, nawet wtedy, kiedy na przykład z powodu jakiejś choroby, pewne rzeczy są poza jej zasięgiem.
W podobnej sytuacji znajdował się Harry Potter, bo chociaż jego zdolności czarodziejskie nie były nieuleczalnym schorzeniem, a sam Harry mógł teoretycznie wyrzec się ich w każdej chwili, nie chciał zrywać swoich powiązań ze światem magii, z którym się identyfikował. Wuj i ciotka próbowali natomiast za wszelką cenę zmusić go do zerwania tych więzi.
Widzimy zatem, że mugole, przynajmniej niektórzy, uważali czarodziejów za podejrzanych dziwaków, z którymi dla własnego dobra i przez szacunek do swojej opinii w społeczeństwie, nie należy się zadawać, tylko z powodu ich pewnej odmienności.
Należy jednak jeszcze odwrócić tą sytuację i przyjrzeć się stosunkowi, jaki do ludzi pozamagicznych mieli niektórzy czarodzieje.
Oczywiście zdarzali się wśród tych drugich tacy, którzy nie widzieli nic gorszącego w utrzymywaniu bliskich relacji z mugolami, podobnie, jak niektórzy mugole nie stronili od wszelkich przejawów magii.
Często jednakże na kartach powieści Rowling odnajdujemy postaci pokroju Malfojów, których zachowanie względem ludzi nie magicznych jest nacechowane wyraźnymi oznakami rasizmu.
Tak-zwani czarodzieje czystej krwi uznają mugoli za osoby drugiej kategorii, którym powinno się odmówić wszelkich praw.
Uważają, że samo obcowanie z mugolami jest ujmą dla ich godności, nie dostrzegając i nawet nie chcąc dostrzec tego, że na poziomie intelektu i uczuć, wszyscy są rozwinięci niemalże jednakowo, a jeśli nawet nie, to różnice wynikają z indywidualnych predyspozycji, a nie z pochodzenia, obecności magicznych zdolności, czy ich braku.
Idealnie pokazuje to między innymi przykład Hermiony, dla której pochodzenie z rodziny nie magicznej nie stanowi żadnej przeszkody na drodze do samorozwoju.
W całym cyklu powieści przywołani już przeze mnie Malfojowie są jednym z bardziej jaskrawych przykładów pokazujących, iż niektórzy czarodzieje traktują osoby pozamagiczne jak ludzi gorszego sortu.
Świadczy o tym choćby ten cytat z wypowiedzi Lucjusza malfoja.
– Mówią, że macie dużo roboty w ministerstwie. Te wszystkie inspekcje, interwencje, rewizje… Mam nadzieję, że płacą wam za nadgodziny?
Sięgnął do kociołka Ginny i spośród błyszczących tomów Lockharta wyjął stary, zniszczony egzemplarz Wprowadzenia do transmutacji dla początkujących.
– Jak widać, chyba nie – oznajmił. – Powiedz mi, Weasley, jaką masz korzyść z hańbienia tytułu czarodzieja, skoro nawet ci za to dobrze nie płacą?
Pan Weasley poczerwieniał jeszcze bardziej niż Ron i Ginny.
– Mamy bardzo różne pojęcie tego, co hańbi czarodzieja, Malfoy – odpowiedział.
– Najwyraźniej – rzekł pan Malfoy, kierując swoje blade oczy na pana i panią Granger, którzy przyglądali mu się uważnie. – To towarzystwo, w którym przebywasz, Weasley… A ja myślałem, że twoja rodzina nie może już stoczyć się niżej…
Harry Potter i komnata tajemnic.
Cytat ten ilustruje doskonale rasistowskie przekonania Lucjusza Malfoja, które zresztą podziela bez wyjątku jego syn.
Dodatkowo jednak Draco Malfoj reprezentuje postawę człowieka, w oczach którego o wartości ludzi dookoła obok urodzenia decyduje majątek, a z biednymi nie warto się zadawać.
Widać to dobrze za każdym razem, gdy w powieści mamy konfrontację Malfoja z rodziną Weaslejów.
Dowodzi tego chociażby następujący cytat.
– To prawda? – zapytał. – W całym pociągu mówią, że w tym przedziale jest Harry Potter. Więc to ty, tak?
– Tak – odpowiedział Harry.
Przyglądał się dwóm pozostałym chłopcom. Obaj byli tędzy i mieli paskudne miny. Wyglądali na goryli bladego chłopca.
– Och, to jest Crabbe, a to Goyle – rzekł blady chłopiec lekceważącym tonem, zauważywszy spojrzenie Harry'ego. – A ja nazywam się Malfoy, Draco Malfoy.
Ron lekko zakasłał, co mogło być próbą zamaskowania śmiechu.
– Śmieszy cię moje imię, tak? W każdym razie ty nie musisz mi mówić, kim jesteś. Ojciec mi powiedział, że wszyscy Weasleyowie są rudzi, piegowaci i mają więcej dzieci niż ich na to stać.
Zwrócił się ponownie do Harry'ego.
– Wkrótce się przekonasz, Potter, że pewne rodziny czarodziejów są o wiele lepsze od innych. Nie warto przyjaźnić się z tymi gorszymi. Mogę ci w tym pomóc.
Wyciągnął do niego rękę, ale Harry jej nie uścisnął.
– Dzięki, ale chyba sam potrafię ocenić, kto jest gorszy – powiedział chłodno.
Draco Malfoy nie spłonął rumieńcem, ale jego blade policzki lekko poróżowiały.
– Na twoim miejscu trochę bym uważał – wycedził. – Jak nie będziesz troszkę bardziej uprzejmy, może cię spotkać taki sam los jak twoich rodziców. Oni też nie wiedzieli, kto jest dobry, a kto zły. Zadajesz się z hołotą, jak Weasleyowie albo ten Hagrid, i możesz mieć kłopoty.
Harry Potter i kamień filozoficzny.
Cytat.
– Wiecie, jak wybierają skład drużyny Gryfonów? – powiedział Malfoy kilka minut później, kiedy Snape przyznał Puchonom kolejny rzut wolny, tym razem bez żadnego powodu. – Wybierają tych, którzy cierpią, bo czegoś nie mają. Na przykład taki Potter, nie ma rodziców… Weasleyowie nie mają pieniędzy… Ty, Longbottom, też powinieneś być w drużynie, bo nie masz rozumu.
Harry Potter i kamień filozoficzny.
Cytat.
– Longbottom, gdyby mózgi były ze złota, byłbyś biedniejszy od Weasleya, a to już jest nie lada wyczyn.
Harry Potter i kamień filozoficzny.
Cytat.
– Potter, widzę, że masz dziewczynę! – wycedził Malfoy.
Ginny poczerwieniała. Tymczasem przecisnęli się do nich Ron i Hermiona, oboje z naręczami książek Lockharta.
– Ach, to ty – powiedział Ron, patrząc na Malfoya jak na coś obrzydliwego, co przywarło mu do podeszwy. – Założę się, że zaskoczył cię widok Harry'ego tutaj, co?
– Nie aż tak, jak widok ciebie kupującego coś w sklepie, Weasley – odciął się Malfoy. – Twoi starzy musieli chyba z miesiąc głodować, żeby ci kupić tyle książek.
Harry Potter i komnata tajemnic.
Draco za każdym razem szydzi z ubóstwa Weaslejów, a jednak okazuje się, że Weaslejowie stanowią rodzinę w gruncie rzeczy szczęśliwszą, a już na pewno propagującą znacznie szlachetniejsze wartości, takie jak chociażby tolerancja.
Dodatkowo młody Malfoj prezentuje postawę rozpieszczonego jedynaka, który żyje w przeświadczeniu, że jest nietykalny i wszystko, co zrobi, ujdzie mu na sucho, ponieważ jego ojciec ma wpływy u ważnych osobistości. Wszystko też jest w stanie załatwić.
Pokazuje to dobrze cytat.
– No nie, ta szkoła zupełnie schodzi na psy – powiedział głośno Malfoy. – Taki przygłup prowadzi lekcje… Mój ojciec się wścieknie, jak mu o tym powiem…
Harry Potter i więzień Azkabanu. Jak
Widać, w mniemaniu Dracona bogactwo i domniemana wszechmoc jego ojca są wystarczającymi powodami, aby na wszystkich innych patrzeć z góry i to nie tylko na rówieśników.
Z pogardą Draco odnosił się również do niektórych nauczycieli, a przede wszystkim do wspomnianego już przeze mnie Remusa Lupina.
Tak samo, jak Weaslejowie, profesor padł ofiarą szyderstw Malfoja z powodu swojej niezamożności.
Postać ta stanowi jednak interesujący przykład do analiz w tym wpisie z innego powodu.
Mianowicie Remus Lupin, o czym również napisałem na początku tego wpisu, jest wilkołakiem, co czyni z niego obiekt licznych szykan.
Jego sytuacja pokazuje jeszcze raz, że różni ludzie mają często problem z zaakceptowaniem inności u osób ze swojego otoczenia.
Problem Lupina sięga jednak według mnie znacznie głębiej, dotykając kwestii stereotypów i ich roli w życiu społecznym.
Często bowiem zdarza się tak, że jakaś lepiej lub gorzej uzasadniona ogólna opinia o jakiejś grupie społecznej, rzutuje na naszą ocenę wszystkich tych, którzy mają z tą grupą jakieś powiązania.
Dobrym przykładem tego zjawiska jest między innymi współczesne podejście wielu do muzułmanów. Nawet ci uczciwi, którzy chcą jedynie żyć w spokoju, bywają oceniani negatywnie, ponieważ przez swoje wyznanie i kolor skóry, bywają kojarzeni z zamachowcami.
Jest to wina stereotypu, gdyż w świadomości społecznej utrwalił się już obraz muzułmanina terrorysty.
Wróćmy jednak do Lupina. Z jego wilkołactwem jest bardzo podobnie, jak z przytoczonym przeze mnie wyżej przykładem religijnym.
Ludzie odsuwają się od niego, brzydząc się go, albo po prostu mu nie ufając, bo cały czas mają w głowie wizję okrutnego wilkołaka, krwiożerczej bestii, która stanowi dla nich zagrożenie.
Patrzą na niego przez pryzmat tego, co słyszeli o jego pobratymcach, Nie dopuszczając nawet myśli, że on, jako indywidualna, całkowicie niezależna jednostka, może wcale nie identyfikować się z tymi wszystkimi okropieństwami, jakich dopuszczają się inne wilkołaki.
Mimo to, przez cały czas, gdy pojawia się w powieści, Lupin toczy beznadziejną walkę, z jednej strony z własnym wizerunkiem w oczach tych, którzy nie są mu przychylni, z drugiej zaś ze swoją na pół wilczą naturą, której pozostaje świadom.
Stara się żyć normalnie, choć wie, że o ile na co dzień jest normalnym człowiekiem, podczas pełni, bez specjalnego antidotum, zmieniłby się w owładniętego szaleństwem, pozbawionego zmysłów potwora.
Dlatego też stara się po części rozumieć tych, którzy się go obawiają.
Dobrze ilustruje to cytat.
– Właśnie widziałem się z Hagridem – rzekł Harry. – Powiedział, że pan złożył rezygnację. Czy to prawda?
– Obawiam się, że tak.
Lupin zaczął otwierać szuflady i wyjmować ich zawartość.
– Dlaczego? – zapytał Harry. – Przecież Ministerstwo Magii nie posądza pana o to, że pomógł pan Syriuszowi, prawda?
Lupin podszedł do drzwi i zamknął je.
– Nie. Profesorowi Dumbledore'owi udało się przekonać Knota, że próbowałem uratować wam życie. – Westchnął. – To był jeszcze jeden cios dla Snape'a. Bardzo przeżył utratę Orderu Merlina. No więc… dziś rano, przy śniadaniu, wyrwało mu się… ee… przypadkowo, że jestem wilkołakiem.
– Ale przecież nie wyjeżdża pan z tego powodu! Lupin uśmiechnął się krzywo.
– Jutro o tej porze zaczną przylatywać sowy od rodziców, którzy nie zgodzą się na to, żeby ich dzieci nauczał wilkołak. A po ostatniej nocy dobrze ich rozumiem. Mogłem ugryźć każdego z was… To się nie może powtórzyć.
Harry Potter i więzień Azkabanu.
Widzimy więc wyraźnie, że Lupin zdaje sobie sprawę z zagrożenia, które stwarza i chce być człowiekiem odpowiedzialnym.
Sam traktuje wilkołactwo jak rodzaj choroby, rzucającej cień na jego życie. Jednocześnie przeżywa rozterki, bo nie chce, by cień ten padł również na bliskie mu osoby. Dlatego właśnie miał opory przed poślubieniem Nimfadory Tonks, gdyż kochając ją, chciał ją uchronić od wykluczenia społecznego, które towarzyszyło mu od najmłodszych lat. Z tego samego powodu nie od razu ucieszył się z wiadomości, że będzie miał dziecko, ponieważ bał się, że fakt, iż jego syn posiada ojca wilkołaka, zrujnuje mu całe życie.
Cytat
Nie rozumiesz – powiedział w końcu Lupin. – Więc mi wyjaśnij. Lupin przełknął ślinę. – Ja… ja popełniłem poważny błąd, poślubiając Tonks. Zrobiłem to bez głębszego zastanowienia i bardzo tego żałuję. – Rozumiem… Więc zamierzasz po prostu porzucić ją i dziecko i uciec z nami? Lupin zerwał się, przewracając krzesło. Patrzył na Harry'ego tak dzikim wzrokiem, że ten po raz pierwszy w życiu dojrzał cień wilka w ludzkiej twarzy. – Nie rozumiesz, co ja zrobiłem mojej żonie i mojemu nienarodzonemu dziecku?! Nie powinienem był się z nią ożenić! Uczyniłem z niej wyrzutka! – Kopnął na bok krzesło, które przed chwilą przewrócił. – Zawsze widziałeś mnie tylko wśród innych członków Zakonu albo pod opieką Dumbledore'a w Hogwarcie! Nie masz pojęcia, jak w świecie czarodziejów traktuje się takie stworzenia jak ja! Kiedy się dowiedzą o mojej przypadłości, nie zechcą ze mną nawet rozmawiać! Nie rozumiesz, co ja zrobiłem? Nasze małżeństwo wzbudza wstręt nawet w jej własnej rodzinie! Którzy rodzice chcieliby, żeby ich córka poślubiła wilkołaka? A to dziecko… to dziecko… Złapał się obiema dłońmi za włosy i zaczął je szarpać. Wyglądał, jakby dostał obłędu. – Wilkołaki zwykle się nie rozmnażają! To dziecko będzie takie jak ja… Jak mógłbym sobie wybaczyć tę zbrodnię… przecież ja świadomie przeniosłem moją straszną przypadłość na niewinne dziecko! A jeśli nawet jakimś cudem nie stanie się takie jak ja, to będzie mu sto razy lepiej bez ojca, którego musiałoby się wstydzić!
Harry Potter i insygnia śmierci.
Możemy zatem stwierdzić, iż postać Lupina jest bardzo głęboka psychologicznie. Jego dylematy związane z odrzuceniem oraz niechęcią do narażania innych, bliskich sobie ludzi na wykluczenie społeczne, może dotyczyć bowiem każdego, kto padł ofiarą jakiegoś stereotypu, czy dyskryminacji, albo to z powodu jakiejś choroby, nie do końca kryształowej przeszłości, czy niechlubnych powiązań rodzinnych, albo z powodu chociażby nagannych czynów, jakich dopuściły się inne osoby w jakiś sposób kojarzone z napiętnowaną jednostką, która jednak z tymi czynami się nie identyfikuje.
Postacią borykającą się z podobnymi problemami, aczkolwiek może nie na taką skalę jest przywołany przeze mnie Rubeus Hagrid.
Podobnie, jak Lupin i on spotyka się niekiedy z napiętnowaniem, gdyż poprzez swoją matkę jest spokrewniony z olbrzymami, nie cieszącymi się dobrą sławą.
Mimo, że los go nie rozpieszczał, stracił bowiem w bardzo młodym wieku ojca, a następnie został wydalony z Hogwartu za przestępstwo, którego nie popełnił, Hagrid nigdy nie poszedł w ślady swoich brutalnych krewniaków. Zawsze odznaczał się dobrym sercem i był lojalny wobec swoich przyjaciół. Do końca starał się zachować poczucie własnej wartości, choć nie zawsze było to łatwe.
Niektórzy dawali mu do zrozumienia, że w ogóle nie powinien pracować w szkole, a Rita Skeeter fałszywa reporterka pisząca do proroka codziennego, rozpowszechnionego w świecie czarodziejów brukowca, napisała obszerny artykuł, w którym krytykowała metody Hagrida, jako nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami.
Nie liczyła się przy tym w ogóle z jego uczuciami. Szukając jedynie taniej sensacji, określiła Hagrida jako niegodnego zaufania, nie tylko negując jego umiejętności pedagogiczne, ale również przywołując jego pochodzenie.
Można powiedzieć, że wprowadzając wątek Rity Skeeter, która uprzykrzyła życie nie tylko Hagridowi, Rowling podkreśliła jeszcze, jak trudne życie w społeczeństwie mogą mieć osoby charakteryzujące się pewną odmiennością, lecz przede wszystkim pokazała wyraźnie, jak działają tanie media i jak potrafią kogoś zniszczyć.
Wracając jednak do samego wątku inności i stereotypu. Hagrid i Lupin bezwątpienia są postaciami, których życiorysy pokazują dobitnie, z jakimi problemami mierzą się ludzie uważani przez otoczenie za innych.
Wskazują również, jak należy walczyć ze stereotypami, nie ulegając im.
Nawet oni jednak najprawdopodobniej nie znaleźliby w sobie tyle siły, gdyby nie przyjaciele, osoby, które nigdy w nich nie zwątpiły.
Taką osobą mogącą stanowić przykład kogoś ewidentnie nie oceniającego po pozorach był w cyklu chociażby Dumbledore.
Zaufał on zarówno Hagridowi, jak i Lupinowi, udzielając im azylu i dając im szansę.
A tego właśnie potrzebuje moim zdaniem każdy, kto padł ofiarą stereotypu. Potrzebuje mianowicie sygnału, że są jeszcze ludzie, którzy wierzą w niego mimo fałszywych, nieprzychylnych opinii.
Właśnie ta wiara daje ofiarom dyskryminacji siłę niezbędną do walki o samych siebie. Bez niej zaś dyskryminowani mogą popaść w rezygnację i uznać, że skoro wszyscy chcą w nich widzieć odmieńców, to poco starać się zmieniać ten wizerunek.
Postacią, która idealnie pokazuje, jak olbrzymie znaczenie w walce ze swoimi słabościami, wadami, czy po prostu stereotypami na swój temat ma akceptacja ze strony otoczenia, jest skrzat domowy o imieniu Stworek.
Na temat jego postawy można powiedzieć wiele. Na pewno nie był jednoznacznym bohaterem.
Sam wykazywał oznaki rasizmu i to od momentu, w którym go poznajemy. Uznaje tylko czarodziejów czystej krwi, jednocześnie nazywając mugoli, a także postaci takie jak Lupin i Tonks szumowinami i odmieńcami, brukającymi swoją obecnością dom jego panów.
Mimo to nie można powiedzieć o Stworku, że jest jednoznacznie zły.
Jest on przede wszystkim nieszczęśliwy i zmanipulowany, a także samotny.
Trwa w przeświadczeniu, że jego życie jest warte jedynie o tyle, o ile wykonuje wszelkie rozkazy swoich panów, nawet te, które sprawiają mu ból.
Dzięki długotrwałym manipulacjom, rodzina Blacków utrwaliła w nim też przekonanie, iż wszyscy, którzy nie są czystej krwi i ogólnie nie odpowiadają pewnemu wzorcowi czarodzieja powinni zostać zmieszani z błotem.
Wszystko to sprawiło, że gdy Syriusz Black wrócił do rodzinnego domu, jako pan stworka, skrzat poczuł się bardzo samotny.
Syriusz nienawidzący swojej rodziny za brak tolerancji i to, jak zawsze go traktowali, lekceważył Stworka, a może nawet się go brzydził, ze względu na poglądy, które temu drugiemu wtłoczono.
Nie okazywał mu żadnego ciepła, traktując go jedynie jak niechcianego sługę.
Dlatego też bardzo trudno oceniać ogólną postawę stworka w stosunku do Syriusza, a już tym bardziej wyciągać wnioski o ogólnym nastawieniu Stworka do życia.
Ostatecznie okazało się bowiem, że gdy Harry okazał wreszcie skrzatowi trochę uczucia i zaufania, ten zmienił się diametralnie. Zaczął odnosić się z szacunkiem nawet do Hermiony, którą wcześniej pogardzał, a w bitwie o Hogwart sam poprowadził swoich pobratymców do walki przeciw Voldemortowi i śmierciorzercom, którym dawniej był gotów służyć.
Cała jego przemiana była zaś spowodowana tym, że znów poczuł się potrzebny i traktowany po ludzku.
Dlatego też myślę, że najlepszym podsumowaniem opisu Stworka są słowa, jakie Rowling wkłada w usta Dumbledorea w "Zakonie feniksa".
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd, niż jawna niechęć.
Jak widać z powyższych analiz, Rowling dużo miejsca w swoich dziełach poświęca uprzedzeniom społecznym.
Żeby natomiast ujrzeć życiowość jej przemyśleń w tym zakresie, wystarczy jedynie podstawić sobie w miejsce czarodziejów, mugoli, wilkołaków, skrzatów domowych, centaurów, czy olbrzymów, grupy dyskryminowane w realnych społeczeństwach, takie jak choćby osoby z różnymi niepełnosprawnościami, wyróżniające się z powodu odmiennego światopoglądu, orientacji seksualnej, czy koloru skóry.
Na tym chyba zakończę swoje rozważania na temat problematyki inności i stereotypu w Harrym Potterze.
Oczywiście dyskusję na ten temat można by było ciągnąć jeszcze długo, rozpatrując na przykład uprzedzenia z jakimi spotykali się Zgredek i Firenco.
I bez tego jednak wpis ten zrobił się ciut przydługi.
Zapraszam zatem do dzielenia się swoimi uwagami.
Do następnego wpisu.

EltenLink