Kategorie
z życia

Relacja z tygodnia filozoficznego w Lublinie

Witajcie,
Dzisiejszy wpis będzie pewnie dość krótki, ale muszę wywiązać się z obietnicy, którą złożyłem w jednym z komentarzy na blogu Dawida. 🙂
Zgodnie z tytułem wpisu, powiem tu kilka słów na temat mojej wycieczki do Lublina. Tydzień filozoficzny odbył się w dniach szesnasty dwudziesty kwietnia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Wyjazd na niego był wspierany przez uczelnię, ale w dużej mierze była to inicjatywa studencka. Ja byłem na trzech pierwszych dniach wydarzenia, a w czwartek rano wracałem z wykładowcami samochodem. Była to dla mnie wycieczka o tyle ważna, że pierwszy raz pojechałem tak daleko bez nikogo z rodziny, a tylko ze znajomymi i wykładowcami. Sam wyjazd był bardzo udany. Do lublina pojechałem pociągiem z jednym wykładowcą i dwoma kolegami z roku. Cała podróż, łącznie z jedną przesiadką w Warszawie, trwała jakieś osiem godzin. I właśnie w związku z tą przesiadką zetknąłem się z nieżyczliwością pewnej pani konduktor. Cała sprawa oparła się na tym, że na rzeczoną przesiadkę w warszawie mieliśmy około sześciu minut. To bardzo mało, zważywszy dodatkowo na moją niepełnosprawność, również ruchową, z racji której poruszam się trochę wolniej.
Niestety nie mieliśmy specjalnie do wyboru innych połączeń z Lublinem. Zadzwoniliśmy jednak na dworzec w warszawie i tam dowiedzieliśmy się, że w przypadku przejazdów osób niepełnosprawnych jest podobno możliwość przytrzymania drugiego pociągu, żeby niepełnosprawny mógł spokojnie się przesiąść, ale trzeba to zgłosić do kierownika pociągu.
Oto, co z kolegą usłyszeliśmy od pani konduktor, kiedy próbowaliśmy jej zgłosić sprawę.
Jeśli pociąg się nie opóźni, to ja nic nie zrobię. Mogę spróbować to zgłosić, ale pan na własną odpowiedzialność wybrał sobie takie połączenie.
No cóż. Nie byłoby to może takie niegrzeczne, gdyby nie antypatyczny ton, jakim to powiedziała i sprzeczne z jej słowami informacje, które dostaliśmy na dworcu.
Na szczęście mimo wszystko przesiadka się udała, bo pociąg do warszawy przyjechał nawet dwie minuty przed czasem.
W samym lublinie było bardzo fajnie. Cała nasza grupa studencka, czyli około siedemnastu osób, zakwaterowała się w hostelu jakieś piętnaście minut spacerkiem od uniwersytetu. Sam hostel był dość mały, dzięki czemu wynajmowaliśmy go w całości i nie musieliśmy martwić się, że jacyś obcy się nam kręcą w pobliżu. Sam układ budynku też był przyjazny z mojego punktu widzenia. Wszystkie pomieszczenia, łazienki, kuchnia, pokoje, znajdowały się relatywnie blisko siebie i co ważne, na jednym poziomie, więc nigdzie nie było potencjalnie niebezpiecznych schodów.
Jeśli chodzi o wykłady, bo jak już wspominałem na blogu Dawida, tydzień miał formę otwartej konferencji, te, na których byłem, okazały się w większości bardzo ciekawe, zwłaszcza z mojego punktu widzenia. Odbyła się więc debata blaski i cienie naturalizmu, druga o statusie umysłu, chociażby w stosunku do ciała, był wykład o filozofii jako poszukiwaniu porządku i o samopoznaniu w ujęciu potocznym, naukowym i filozoficznym. Nawiasem mówiąc, te dwa wykłady były jak dla mnie najmniej fascynujące ze względu na sposób ich przeprowadzenia. Bardzo ciekawe były natomiast wystąpienia dotyczące powstania życia, umysłów zwierząt, umysłów dzieci, związków pomiędzy filozofią, a fizyką kwantową, czy tego, co może robić filozof w laboratorium uczonego. Żeby było ciekawiej, wykład o filozofie w laboratorium prowadził polski fizyk, który jeśli jego badania się potwierdzą, znalazł dowody naukowe na to, że wielki wybuch wcale nie musiał być początkiem wszechświata.
Interesująca była też prelekcja pod tytułem, czy geny determinują nasze życie.
To, co z wykładów niestety mnie ominęło, to na przykład wykład z etyki o Interpłciowości, a także drugi, czy nauki przyrodnicze dopuszczają istnienie boga w świecie.
Były też inne wystąpienia, których niestety nie dałem rady wysłuchać na żywo, ale na szczęście mogę to jeszcze nadrobić, ponieważ wszystkie wykłady są nagrane i udostępnione na youtube. Jeśli kogoś by to interesowało, wystarczy wpisać LX tydzień filozoficzny i cała transmisja powinna wyskoczyć.
Teraz może jeszcze powiem, co na tygodniu mi się nie podobało, bo chociaż takich rzeczy było mało, to jednak coś się znajdzie.
Nie podobało mi się na przykład, że za każdym razem, kiedy po jakimś wykładzie były pytania z Sali, to zawsze do głosu dopuszczano najpierw profesorów i doktorów, przez co żaden student praktycznie nie miał szans się przebić, a szkoda, bo rzadko nadarza się okazja, żeby wymienić uwagi z tak znaczącymi ludźmi w polskim środowisku filozoficznym, jacy byli na tygodniu.
Kończąc ten wpis, który jednak nieco się wydłużył, chciałbym jeszcze powiedzieć słowo o tym, jak technicznie radziłem sobie podczas wycieczki. Radziłem sobie całkiem dobrze, a to w dużej mierze dzięki moim kolegom ze studiów, którzy zawsze, kiedy było trzeba, służyli mi pomocą. Jednocześnie traktowali mnie całkowicie na równi ze wszystkimi innymi, więc nie czułem się wśród nich w najmniejszym stopniu wyobcowany. Zresztą to właściwie dzięki ich postawie zdecydowałem się ostatecznie na ten wyjazd. Na początku miałem pewne wątpliwości, ale znajomi powiedzieli mi, że mam jechać, że oni mi pomogą ze wszystkim, z czym będzie trzeba i rzeczywiście tak było.
I z tego miejsca jeszcze raz im za to dziękuję. Przez to, że tak się ze wszystkimi zintegrowałem, wyjazd był bardzo udany również towarzysko. Praktycznie codziennie siedzieliśmy do czwartej nad ranem, albo dłużej i rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Niektóre były poważne, niektóre zabawne. Co się w pewnych momentach naśmiałem, to moje. Z tych wszystkich względów, długo będę wspominał ten wyjazd, oczywiście jak najbardziej pozytywnie.
Na tym kończę ten przydługi wpis i oczywiście zapraszam do komentowania.

EltenLink