Kategorie
Wyzwani czytelnicze 2020

2. Stanisław Lem – Dzienniki gwiazdowe

Witajcie,
Postępując według zasady, że lepiej kuć żelazo, póki gorące, wrzucam kolejną recenzję książki, którą przeczytałem. W przeciwieństwie do Eryka, Dzienniki gwiazdowe Stanisława Lema, bo o nich właśnie chcę tu się rozwodzić, przeczytałem niedawno. To znaczy zacząłem je czytać jakiś czas temu, a skończyłem dzisiaj, więc pewnymi refleksjami mogę się podzielić na świeżo. Zakładam też, że recenzji różnych książek Lema będzie się pojawiać tu więcej, a to choćby dlatego, że piszę z tego autora pracę magisterską.
Na samym początku tego wpisu, zanim jeszcze przejdę do bezpośredniego omawiania zawartości Dzienników gwiazdowych, chciałbym zasygnalizować jedną rzecz. Książka ta, ogólnie rzecz biorąc, jak chyba większa część twórczości tego autora, jest inspirująca i warto ją przeczytać, ale trzeba też mieć świadomość, że nie jest to raczej książka do poduszki. Oczywiście, może to być moja subiektywna opinia, ale z własnego doświadczenia zalecałbym czytanie tej książki z wypoczętym umysłem i analitycznym nastawieniem. Wiadomo. Dzienniki nie mają charakteru traktatu filozoficznego, niemniej jednak zacięcie filozoficzne Lema jest w nich widoczne.
Przejdźmy jednak wreszcie do samej książki.
Głównym bohaterem i osobą, z której perspektywy poznajemy świat przedstawiony, jest kosmiczny pilot i podróżnik międzyplanetarny Ijon Tichy, który zwiedza odległe ciała niebieskie.

Witajcie,
Postępując według zasady, że lepiej kuć żelazo, póki gorące, wrzucam kolejną recenzję książki, którą przeczytałem. W przeciwieństwie do Eryka, Dzienniki gwiazdowe Stanisława Lema, bo o nich właśnie chcę tu się rozwodzić, przeczytałem niedawno. To znaczy zacząłem je czytać jakiś czas temu, a skończyłem dzisiaj, więc pewnymi refleksjami mogę się podzielić na świeżo. Zakładam też, że recenzji różnych książek Lema będzie się pojawiać tu więcej, a to choćby dlatego, że piszę z tego autora pracę magisterską.
Na samym początku tego wpisu, zanim jeszcze przejdę do bezpośredniego omawiania zawartości Dzienników gwiazdowych, chciałbym zasygnalizować jedną rzecz. Książka ta, ogólnie rzecz biorąc, jak chyba większa część twórczości tego autora, jest inspirująca i warto ją przeczytać, ale trzeba też mieć świadomość, że nie jest to raczej książka do poduszki. Oczywiście, może to być moja subiektywna opinia, ale z własnego doświadczenia zalecałbym czytanie tej książki z wypoczętym umysłem i analitycznym nastawieniem. Wiadomo. Dzienniki nie mają charakteru traktatu filozoficznego, niemniej jednak zacięcie filozoficzne Lema jest w nich widoczne.
Przejdźmy jednak wreszcie do samej książki.
Głównym bohaterem i osobą, z której perspektywy poznajemy świat przedstawiony, jest kosmiczny pilot i podróżnik międzyplanetarny Ijon Tichy, który zwiedza odległe ciała niebieskie.
Powieść jest podzielona na podróże, które są ponumerowane, choć nie jest powiedziane, że następują po sobie w tradycyjnej kolejności. Przyczyna tego zamieszania numeracyjnego jest wyjaśniona przez samego autora. Samo słowo podróż też należy tu rozumieć możliwie szeroko. W niektórych przypadkach są to rzeczywiście podróże międzyplanetarne, w innych podróże w czasie, a w jeszcze innych są to wspominki bohatera, a więc znów odmienny typ prozy i narracji.
Nie tworzą też one jednej ciągłej fabuły. Każda z podróży jest odrębną całością, nie powiązaną z resztą niczym oprócz głównego bohatera i ewentualnie niektórych drugoplanowych.
Jeśli chodzi o fabułę to od razu można uprzedzić, że rozczaruje się ten, kto będzie szukał w tej książce szczególnych fajerwerków. Nie ma tu widowiskowych bitew kosmicznych, niewyjaśnionych morderstw, przyprawiających o dreszcze scen grozy. Nie ma też charakterystycznej dla niektórych powieści SF, a nawet dla niektórych powieści Lema przytłaczającej samotności, jakiej sprzyjają zwykle wizje lotów kosmicznych. Sam bardzo cenię taki motyw i nie mówię, że w dziennikach w ogóle go nie ma, ale znacznie bardziej zaznacza się on na przykład w takiej Odysei kosmicznej. Tu schodzi trochę na drugi plan, może dlatego, że Dzienniki skupiają się dość mocno na pokazaniu relacji bohatera ze społecznościami odwiedzanych przez niego planet. Co więc można znaleźć w tej książce. Na pewno można w niej znaleźć dużo takich opisów, które w filozofii nazywa się eksperymentami myślowymi. Przykładem takiego eksperymentu myślowego we współczesnej filozofii jest mózg w naczyniu Hilarego Putnama. Nie będę tu opisywał tego eksperymentu, bo nie o Putnamie jest ten wpis, ale zainteresowanych odsyłam do stosownej literatury, albo też zachęcam do zadawania pytań w komentarzach. Generalnie jednak eksperyment myślowy polega na wyobrażeniu sobie hermetycznej sytuacji, powiedzielibyśmy w warunkach laboratoryjnych, obwarowanej mnóstwem założeń towarzyszących, w praktyce wręcz uniemożliwiających wystąpienie takiego przypadku w Realu. Eksperymenty takie służą zobrazowaniu bardzo teoretycznych rozważań i uzyskaniu odpowiedzi na bardzo teoretyczne pytania. Upraszczając można powiedzieć, że to taka zabawa intelektualisty. W każdym razie, w Dziennikach gwiazdowych pojawia się trochę takich eksperymentów. Jednym z nich jest skrzynia CorCorana stanowiąca przekształcenie mózgu w naczyniu Putnama. Corcoran jest profesorem, który stworzył układy cybernetyczne symulujące świadomości, którym wydaje się, że żyją w normalnym świecie, czują, doznają, wchodzą w interakcje społeczne. W rzeczywistości jednak są tylko wiązkami impulsów zamkniętymi w hermetycznych skrzyniach, z czego nie zdają sobie sprawy. Z perspektywy ich zaprogramowanego świata, są realne, cielesne i wolne. Jak pewnie niektórzy już się domyślają, ten eksperyment myślowy skłania do kilku pytań, które można postawić w odniesieniu do człowieka. Po pierwsze jest to pretekst do zapytania o ludzką wolność, o to, czy i my nie jesteśmy zaprogramowani. W jednej z interpretacji można by na przykład postawić Boga w miejscu profesora Corcorana, a wtedy problem ten nabiera wymiaru religijnego. Czy przyjęcie istnienia wszechwiedzącego Boga jest zagrożeniem dla naszej wolności? To potężny dylemat, w który nie chcę już się zagłębiać, chyba, że w dyskusji. Druga płaszczyzna interpretacyjna tego eksperymentu dotyka solipsyzmu: stanowiska ontologicznego, według którego istnieje tylko podmiot poznający, a wszystko, co go otacza stanowi tylko projekcję jego świadomości. W przypadku skrzyń Corcorana, czy putnamowskiego mózgu w naczyniu tak właśnie jest. Zamknięta w hermetycznym środowisku świadomość projektuje sobie rzeczywistość, a zasadzie jest pobudzana do określonej projekcji impulsami z poza jej zasięgu poznawczego, ale projekcja ta jest tylko złudzeniem branym za realność. Cu ż. Nigdy nie byłem zwolennikiem solipsyzmu, ale takie stanowisko istnieje, a skrzynie Corcorana dobrze ilustrują istotę tego pomysłu. Dobrze. Pokazałem wam na przykładzie Profesora Corcorana, jakiego rodzaju rozważania filozoficzne możemy napotkać w dziennikach, ale nie tylko takie. Są też przemyślenia o nieśmiertelności, o tym, czym ona jest i jakiej nieśmiertelności pragnęliby ludzie przy założeniu, że w ogóle jest ona obiektem ich pożądania. Przy tej okazji poznajemy ekscentrycznego naukowca, skrywającego z reszt ą mroczny sekret, który znalazł sposób na unieśmiertelnienie świadomości człowieka po śmierci ciała. Jak próbuje nas przekonać Lem, chyba nie takiej nie śmiertelności pragniemy, co znowu może stanowić próbę dialogu z naszą religią. Jak pisze w pewnym miejscu autor Dzienników, ludzie nie pragną nieśmiertelności. Pragną jedynie nie umierać, co oznacza również nie rozstawanie się z doczesnością.
Innym wątkiem eksponowanym w Dziennikach dość mocno są paradoksy czasu. Lem rozważa tam, wykorzystując formę opowiadania, skutki zakrzywienia czasu do postaci pętli, przy czym sposób ukazania tych skutków nie jest pozbawiony swoistego komizmu. Zastanawia się również nad kwestią podróży w czasie. Wskazuje pewien problem, który zwykle nie jest brany pod uwagę, jeśli myślimy o podróżach w czasie, a mianowicie problem tego, że my sami jesteśmy w czasie zanurzeni, a zatem przyspieszając go, wpływamy również na nasz metabolizm. Chyba już się domyślacie, do czego to prowadziło w tamtym opowiadaniu.
Inne ciekawe uchwycenie paradoksów czasu pokazuje Lem w innej podróży swojego bohatera, gdzie prezentuje nam skutki poprawiania przeszłości z perspektywy teraźniejszości, a efekty tego znów są przedstawione z pewną dozą komizmu. Przy okazji obrywa się filozofom, ale to już zostawiam waszej ewentualnej lekturze.
Podsumowując, Książkę dzienniki gwiazdowe polecam wszystkim tym, którzy lubią SF, ale z drugiej strony potrafią obejść się bez blasterów, gwiazd śmierci i wartkiej akcji, a przy tym mają nieco analitycznego, filozoficznego zacięcia. Automatycznie nie polecam jej tym, którzy tego zacięcia nie mają, bo mogą się zwyczajnie znudzić. Książka zawiera dużo refleksji na temat paradoksów czasu, nieśmiertelności, kondycji ludzkiej, a nawet ekologii i tego, jak niszczymy swoje środowisko życia. Ilustruje również pewne problemy z zakresu filozofii społecznej, nawiązując nie wprost między innymi do komunizmu, czy innych totalitaryzmów. Jednocześnie dzieło to nie stanowi traktatu filozoficznego, będąc raczej rodzajem przypowieści z filozoficznymi sensami. Z tego względu ciężko jest powiedzieć, jaki stopień obycia filozoficznego jest wskazany przy czytaniu tego dzieła. Dla ludzi nie mających nic wspólnego z filozofią, pewne nawiązania mogą być nieczytelne, a problemy wydumane. Laik filozoficzny może oczywiście przeczytać tą książkę jako tylko opowieść SF, ale z takim nastawieniem będzie musiał uzbroić się w cierpliwość, albo przeskoczyć pewne fragmenty. Z kolei komuś po filozofii, książka ta może w mojej ocenie wydać się wprawdzie dość naiwna. Nie ma przecież aspiracji traktatu filozoficznego, a raczej ilustruje momentami pewne idee filozoficzne. Z drugiej strony jednak jest na pewno rodzajem interesującej zabawy intelektualnej. Wniosek z tego taki, że nie trzeba być filozofem, żeby tą książkę docenić, chociaż pewien rodzaj myślenia charakterystycznego dla filozofów, czy znajomość podstawowych terminów zdecydowanie pomaga.
Na tym kończę moją recenzję. Zapraszam do dyskusji i do następnego wpisu.

5 odpowiedzi na “2. Stanisław Lem – Dzienniki gwiazdowe”

Czytałam zarówno „Eryka” jak i Lema… Dość dawno, ale to szczegół. 😉 Chyba z tych dwóch wolę „Gwiazdowe”. A z książek Terry’ego najbardziej cenię „Kolor magii” i „Długi Kosmos” (cykl „Długa Ziemia” cz. V).

Ijon Tichy pojawia się jeszcze w „Kongresie futurologicznym”, „Wizji lokalnej” i „Pokoju na Ziemi”. W tej ostatniej powieści mamy ciekawy problem dwóch osobowości w jednym ciele. Do kanonicznych wydań „Dzienników” Lem nie włączał (poza pierwszym wydaniem) Podróży 26 (można ją znaleźć np. w tomie „Sezam i inne opowiadania”) ze względu na wyraźną satyrę antyamerykańską. Jest też mało znane opowiadanie „Ostatnia podróż Ijona Tichego”, które ukazało się w polskiej edycji „Playboya” w 1999 r. Najlepszą, moim zdaniem, książką omawiającą filozofię Lema (bez postmodernistycznego bełkotu) jest „Materia i wartości. Neolukrecjanizm Stanisława Lema” autorstwa Pawła Okołowskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink