Kategorie
Okolicznościowo

Dowidzenia, czyli pożegnanie pewnego autora

Witajcie,
W tej kategorii raczej rzadko będzie się coś pojawiało, bo choć nie ukrywam, że mam naturę dość sentymentalną, raczej też nie odczuwam potrzeby, aby komentować bieżące wydarzenia, czy tym bardziej pisać zbiorowe życzenia z okazji różnych świąt. To nie mój styl.
Dzisiaj jednak przychodzę do Was ze smutną informacją. Kilka dni temu dowiedziałem się, że zmarł Carlos Ruiz Zafón: autor znany przede wszystkim z cyklów znajdujących się na pograniczu fantastyki i powieści psychologicznej takich jak Cmentarz zapomnianych książek, czy adresowana w teorii do młodszego czytelnika trylogia mgły. Po kilku latach przegrał walkę z chorobą nowotworową. Uznałem, że napiszę tu o tym, żeby symbolicznie pożegnać tego pisarza. Wnikliwi czytelnicy tego bloga, ale też generalnie osoby, które znają trochę moje preferencje literackie, wiedzą, że bardzo ceniłem tego autora. Szkoda, że już nic nam nie napisze. Podkreślę jeszcze raz, że nie wszystkie jego książki przemówiły do mnie w jednakowym stopniu. Jedną nawet wciąż mam do nadrobienia. Nie zmienia to jednak faktu, że w mojej opinii książki Zafóna były poruszające. Jedne bardziej, inne mniej, lecz z całą pewnością nie można było odmówić Zafónowi zdolności do kreowania bohaterów niejednoznacznych, niejednokrotnie tajemniczych, czy po prostu rozdartych wewnętrznie, zagubionych w tym labiryncie wielu ścieżek, który nazywamy życiem. Właśnie ta zdolność sprawiła, iż twórczość Zafóna przemawia do mnie z taką siłą, ale myślę, że nie tylko ona. Wątkiem w mojej opinii bardzo inspirującym jest ten kładący nacisk na rolę książek w życiu człowieka, przede wszystkim młodego czytelnika, ale nie tylko. „Książki są lustrem. Widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie”,
[niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca, czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej.
Podobnych stwierdzeń pada na kartach powieści pisarza znacznie więcej. Nie ukrywam, że w dużym stopniu utożsamiam się z tymi stwierdzeniami. Książki zawsze były, są i będą znaczącą częścią mojego życia. Kiedyś, kiedy jeszcze byłem w podstawówce, a nawet gimnazjum, czy liceum, słowem zanim dołączyłem do CWM, świat książki był tą sferą, która rekompensowała mi dość mało urozmaicone życie towarzyskie, był tym, co pozwalało mi oderwać się od szarej codzienności i przeżywać ekscytujące przygody w świecie wyobraźni. Później, w miarę, jak poznawałem nowych ludzi, włączałem się w nowe aktywności, książki zaczęły stanowić mniejszą składową mojego osobistego świata, ale nie mniej znaczącą.
Z tego powodu bardzo utożsamiam się ze zwłaszcza niektórymi stwierdzeniami Zafóna i myślę, że są warte uwagi. W swoich historiach autor ukazywał rolę książek w życiu czytelnika, wchodzącego za pośrednictwem powieści w nowy świat, czyniąc z samego aktu czytania niemal misterium. Mówił też jednak o perspektywie pisarza, niekiedy zagubionego we własnym procesie twórczym, podsumowując istotę kreacji nowych światów przedstawionych między innymi
w takim cytacie z Gry anioła, drugiego tomu w cyklu Cmentarz zapomnianych książek.
Pisarz nigdy nie zapomni dnia, w którym po raz pierwszy przyjmuje pieniądze lub pochlebstwo w zamian za powieść. Nigdy nie zapomina tego momentu, kiedy po raz pierwszy słodka trucizna próżności zaczyna krążyć mu w żyłach, wierząc, że jeśli zdoła ukryć swój brak talentu, sen o pisarstwie zapewni mu dach nad głową, ciepłą strawę pod wieczór i ziści jego największe marzenie: ujrzy swoje nazwisko wydrukowane na nędznym skrawku papieru, który zapewne go przeżyje. Pisarz skazany jest na wieczne wspomnienie tej chwili, bo właśnie wtedy został zgubiony na zawsze, a za jego duszę już wyznaczono cenę.
Trzeba przyznać, że to dość pesymistyczna wizja pisarstwa i jakkolwiek zdecydowanie nie w każdym przypadku musi się sprawdzić, nie można odmówić jej swoistego realizmu, przynajmniej w odniesieniu do pewnych twórców. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że motyw pisarza starającego się przelać na papier swoją wizję w nierzadko długim, żmudnym, a czasami napawającym zwątpieniem procesie również jest mi bliski.
Oczywiście te wszystkie rozterki i uniesienia związane z tworzeniem, a z drugiej strony odbiorem literatury pięknej, to tylko jedna z osi fabularnych obecnych najsilniej w Cmentarzu zapomnianych książek. Doceniam bardzo ten cykl, zwłaszcza jego pierwszą część: Cień wiatru, lecz muszę od razu tu napisać, że to powieści specyficzne, zwłaszcza od drugiej części. Bohaterowie tam ukazani nierzadko są doprowadzeni na granicę obłędu, w związku z czym należy przyzwyczaić się do pewnego klimatu i do tego, że czasami czytelnik nie wie, co jest rzeczywistością w ramach świata przedstawionego, a co halucynacją bohatera.
Oprócz tego jednak opisywane dzieła zawierają wiele psychologicznych wątków powiązanych z szarą codziennością przeciętnych ludzi. Nie brakuje tu również przemyśleń egzystencjalnych.
Troszkę inaczej przedstawia się trylogia mgły oraz zaklasyfikowana również do powieści dla młodzieży Marina.
Mówiąc szczerze, z pewnych względów to właśnie te powieści z dorobku Zafóna szczególnie skradły moje serce. Typowym schematem, według którego zostały napisane, jest ukazanie grupki z pozoru zwyczajnych ludzi, którzy przypadkiem zostają wplątani w jakąś mroczną historię, zwykle powiązaną ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, ale przede wszystkim z przeszłością danego miejsca, czy osoby. W przeciwieństwie do klasycznych powieści tego typu, historie Zafóna nie kończą się happyendem. Stanowią za to zawsze pretekst do rozważań nad kondycją ludzką.
Zbliżając się do końca tego wpisu, jedno mogę powiedzieć na pewno. Książki Zafóna pozostaną ze mną z pewnością przez długie lata.
Carlos Ruiz Zafón odszedł w wieku pięćdziesięciu paru lat, padając ofiarą choroby, która tak skutecznie pustoszy współczesny świat. Już sam ten fakt może być pretekstem do chwili refleksji. Dla mnie na pewno jest, tym bardziej, że choroba ta zabrała mi przedwcześnie mojego dziadka, osobę dla mnie niezwykle ważną, ale wiecie, wydaje mi się, że właśnie takie momenty, gdy doświadczamy kruchości naszej egzystencji są głównym powodem, dla którego musimy umieć korzystać z tego, co przynosi chwila.
Jak pisał Zafón, Czas, im bardziej jest pusty, tym szybciej płynie. Życie pozbawione znaczenia przemyka obok, jak pociąg nie zatrzymujący się na stacji.
Żegnaj Carlosie. Na pewno zostaniesz na zawsze ze swoimi fanami, bo jak napisałeś, istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.

6 odpowiedzi na “Dowidzenia, czyli pożegnanie pewnego autora”

Szkoda, że nie ma już autora, który był dla Ciebie taki ważny. Pięknie go wspominasz – Ci, którzy przeczytali Twój post, wspominają go z Tobą. A Twój test jak zawsze dobry.

Sporo tego autora czytałam i podziwiam jego styl twórczy. Trochę nie moja bajka literacka, ale warto było z jego powieściami się zapoznać.

Ja przeczytałem zaledwie jedną jego książkę i to dość dawno. Wpis mi się podoba. Jego książki nie są dla każdego. Ale i są tacy, na twoim przykładzie, którym się zpodobają i pozostaną na dłużej.

To prawda. Nie są dla każdego. Są dość ciężkie, momentami zawikłane i zawierające wręcz sfoiste elementy grozy, swoiste, bo nie wynikające nawet z samych wydarzeń, tylko ze sposobu narracji. Poza tym wszystkim mają jednak również zawsze interesujące drugie dno i coś, co pociąga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink