Kategorie
Wyzwani czytelnicze 2020

22-28 – czyli coś od Arkadego Fiedlera

Witajcie,
Dziś kolejna porcja przeczytanych książek, a na tapecie zgodnie z tytułem Arkady Fiedler.
Siedem jego książek, z którymi zapoznałem się do tej pory to w kolejności: I znowu kusząca Kanada, Kanada pachnąca żywicą, Nowa przygoda Gwinea, Orinoko, Biały Jaguar, Spotkałem szczęśliwych Indian oraz Ryby śpiewają w Ukajali.
Pięć z wymienionych powyżej pozycji to dzieła o charakterze reportażowym, a dwie. Konkretnie Orinoko i Biały Jaguar są powieściami fabularyzowanymi, praktycznie przygodowymi.
W dalszej części tej recenzji postaram się opisać zbiorczo moje wrażenia na temat przeczytanych książek, rozdzielając je jednak na dwie podgrupy: tę poświęconą reportażom i tę odnoszącą się do powieści.
Zacznę od reportaży.
Można chyba powiedzieć, że każdy z nich daje się podzielić na przynajmniej parę zasadniczych odcinków. Każda książka zaczyna się od opisu przybycia Fiedlera do danego regionu, a następnie jego relacji dotyczących bieżących realiów kraju, w którym się znalazł. Dostajemy więc opis codziennego życia dużych ośrodków miejskich, rzeczywistości politycznej, w tym również najczęściej okoliczności, w jakich kraj uzyskał niepodległość od władz kolonialnych.
Potem, w miarę, jak autor eksploruje mniej cywilizowane obszary porośnięte puszczą, zamieszkane przez ludy nieprzerobione jeszcze w stu procentach na modłę europejską, w narracji zaczynają dominować opisy przyrody, czy folkloru miejscowych plemion.
Narracja ta przeplata się z rozdziałami poświęconymi dziejom kolonizacji przez białego człowieka omawianego regionu.
Dużo tam przykładów bestialstwa i wyzysku praktykowanego przez europejczyków w stosunku do rdzennej ludności Afryki i obu ameryk.
Wrócę teraz jeszcze na moment do wspomnianych wyżej opisów natury.
Na ich brak zdecydowanie nie można narzekać. Wiele miejsca Fiedler poświęca owadom, a zwłaszcza motylom, przynajmniej jeśli chodzi o sprawozdania dotyczące Amazonii. Oczywiście trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że to właśnie z owadami kojarzą Się zazwyczaj lasy równikowe.
Do wyobraźni przemawia opis samego klimatu puszczy: gorącej, dusznej, złowrogiej, wypełnionej wieloma niebezpiecznymi stworzeniami i chorobami areny walki o przetrwanie.
Mało znajdziemy tam opisów rodem z rajskiego ogrodu, choć nie można powiedzieć, że nie ma ich wcale. Fiedler często mówi o zachwycającej różnobarwności motyli i ptaków. Z drugiej strony, choć jednoznacznie pisze on o bezwzględności przyrody, na kartach jego dzieł napotkamy poza tym nierzadko wzruszające dowody przyjaźni między zwierzętami, a częściej jeszcze przywiązania zwierząt do człowieka. Obok opisów przyrody i miejscowych społeczności, w jego książkach pojawiają się również indywidualne historie ludzi zasłużonych dla danego kraju, ale autor przybliża czytelnikowi także zwykłych obywateli, z którymi zetknął się w czasie swoich wędrówek. Sprawia to, że tym bardziej można się wczuć w klimat prezentowanych historii.
W relacjach Arkadego Fiedlera nie brakuje też akcentów patriotycznych. Podróżnik często wspomina Polskę, jego rodzinne okolice Poznania oraz dzieje polonii w różnych regionach świata.
Podsumowując tę część wpisu, uważam, że reportaże Arkadego Fiedlera zasługują na uwagę, oczywiście jeżeli ktoś lubi taką podróżniczą tematykę. Są klimatyczne i obrazowe, co przy odpowiedniej dozie wyobraźni i wrażliwości pozwala niejako przenieść się w opisywane realia.
Nie polecam jednak tej lektury tym wszystkim, których nudzą długie opisy przyrody i historie z dziejów kolonialnych.
Mnie zwłaszcza te pierwsze bardzo pociągają, ale wiem, że nie wszyscy ten pociąg podzielają.
Teraz pozostaje napisać parę słów o powieściach Orinoko i Biały Jaguar. Jak napisałem na początku recenzji, są to powieści przygodowe, ale z wątkiem historycznym w tle, ponieważ zostały zainspirowane realną postacią, o której Fiedler dowiedział się przebywając wśród Indian Arawaków w dorzeczu Orinoka.
Oba dzieła, najpierw Orinoko, a potem Biały Jaguar stanowią kontynuację Wyspy Robinsona, książki przeczytanej przeze mnie dawno temu. Główną postacią jest niejaki John Bober, który będąc najpierw kolonistą biorącym udział w powstaniu przeciw władzom kolonialnym, uciekł przed wymiarem sprawiedliwości na pokładzie statku kaperskiego.
Po rozbiciu się okrętu i przygodach opisanych w Wyspie Robinsona ląduje w dorzeczu Orinoka i wraz z grupą Arawaków i Murzynów, byłych niewolników kolonii hiszpańskiej, stara się dotrzeć do osad arawaskich w głębi puszczy.
Jak to bywa w przypadku takich opowieści, do samego końca musi się mierzyć z hiszpańskimi kolonistami uważającymi Indian za swoją własność, wrogimi plemionami, nierzadko będącymi na usługach kolonistów, a także z wrogim przyjęciem w macierzystej osadzie członków kompanii Bobera, gdzie starszyzna bynajmniej nie była zachwycona przybyciem białego obcego.
Całkiem ciekawy był konflikt Bobera z miejscowym szamanem, o którym jednak nie będę się tu rozwodził, żeby nie generować spojlerów.
Książka Biały Jaguar to kontynuacja Orinoka i opowiada dzieje Bobera oraz jego przyjaciół, opisując misję dyplomatyczną, jakiej Bober podjął się jako parlamentariusz z ramienia Hiszpanów w zamian za gwarancję bezpieczeństwa dla osad Arawaków.
Negocjacje miały odbywać się z kolonistami portugalskimi, ale jak się można domyślić, nie były one tak pokojowe, jak można by tego oczekiwać.
Podsumowując drugą część tej recenzji, myślę, że powieści przygodowe Arkadego Fiedlera również są warte uwagi.
Są co prawda schematyczne i raczej mało odkrywcze. Nie ma tu też specjalnych dywagacji egzystencjalnych. Mimo wszystko jednak czyta się przyjemnie. Można dowiedzieć się kilku ciekawostek o mieszkańcach dorzecza Orinoka, nauczyć się paru nazw indiańskich plemion, a poza wszystkim po prostu się zrelaksować, jeśli ktoś ma potrzebę przeczytania czegoś klimatycznego, lekkiego i przygodowego.
Kończąc tę recenzję, chcę zapowiedzieć, że na pewno w stosunkowo niedługim czasie pojawi się tu jeszcze coś Fiedlera.
Na razie robię sobie od niego krótką przerwę, ale pisarz ten przemówił do mnie na tyle, że z pewnością niebawem wrócę do jego twórczości.
Tym zapewnieniem żegnam się z Wami i do następnego wpisu.

11 odpowiedzi na “22-28 – czyli coś od Arkadego Fiedlera”

I jak wrażenia?
Ja chcę się tam wybrać. Wybrałbym się nawet w te wakacje, ale z przyczyn niezależnych ode mnie niestety finalnie nie odwiedziłem Poznania tak, jak miałem w planie.
Kiedy w końcu mi się uda, o Puszczyków też z pewnością zachaczę.

Dobrze wiedzieć. A jak z niewidomej perspektywy? Są jakieś rzeczy, których można dotknąć,albo może mają tam jakieś multisensoryczne atrakcje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink