Kategorie
Moja twórczość

Szlak

Witajcie,
Przychodzę do Was dzisiaj z kolejnym wierszem. Z jego napisaniem nosiłem się już od dawna, a kiedy wreszcie zacząłem go pisać, robiłem to z różnych względów etapami, co też wydłużyło proces.
Bez przedłużania, wklejam mój najnowszy twór. Ciekaw jestem, ile osób wpadnie na to, jak tym razem pobawiłem się konwencją.

Szlak

Stanąłem kiedyś pośród dróg, wśród
kropel rosy lśnienia, a widział to wiatr szepczący w ciemności i gwiazdy ze swego sklepienia.
Spojrzałem w górę, choć nie dostrzegłem wśród mgieł szafiru błękitu. Ruszyłem w drogę, z której się nie wraca, podróż wędrowca do świtu.
Kroczyłem tak przez łąki i lasy, płynąłem po morza najdalszy brzeg, lecz w żagle me dmuchał inny wiatr. Ponaglał, bym dalej szedł.

Czasami błądziłem, jak mały Książe, co w świecie dla niego zbyt dużym, próbował odnaleźć własną oazę, a w sercu niósł imię róży.
Niekiedy strudzony wracałem myślami do swego miejsca początku, by potem znów podjąć moją wędrówkę, nie zawsze za głosem rozsądku.
Nierzadko w podróżach mych spotykałem jakiś nieznany ląd, tajemniczą wyspę, może wyspę skarbów, będącą nieraz parę kroków stąd.
Odkryłem tam nieraz blask fantastyczny, relacji świat zaginiony i dzięki wsparciu mojej drużyny, byłem niezwyciężony.
I idę, tańcząc prywatne tango na deskach własnego teatru. Przede mną hen horyzont lśni, a drogę mą znaczy cień wiatru.
Zapewne minę niejeden most płonący. Nie jeden też się zawali. Lecz przecież nie wszystko pochłonie ogień, ni zimno śniegu i stali.
I choć oddalam się z
każdym krokiem od źródła pierwotnego, po kraniec świata coś stale mnie pcha i sam już nie wiem, dlaczego.
I trwa tak wciąż ta odyseja po brzegi, o których nikt nie śnił. Mijają dni, a świat wyśpiewuje odwieczne ognia i lodu pieśni.
Pejzaż dokoła zmienia się co rusz, od czarnych skał po kraje zielone, wyspy szczęśliwe rodem z opowieści, co na myśl przywodzą raje utracone.
Pod chłodną osłoną doliny księżycowej, wdycham wonności jałowców i głogów. Wsłuchany w trel ptasi, zadaję pytanie, czy moim udziałem jest samotność bogów.
A może gdzieś tam, za zakrętem drogi, stoi już ona, dziewczyna spoza szlaku, co kiedyś wyruszyła, podobnie, jak i ja i własne doświadczenia niesie w swym plecaku.
I razem pójdziemy w pustynię i puszczę, gdzie słowo las zawsze świat znaczy, snuć opowieści nić niedokończonych, o tym czego przecież sam bym nie zobaczył.
A może całkiem inną drogę do przebycia wyznaczył mi już dawno mój miecz przeznaczenia. Ja jednak chcę wierzyć, że sam ją kształtuję, choć czasem wymaga to trochę poświęcenia. Ściskam mocno w garści bezcenny pierwszy klucz, którym wrota marzeń otworzyć potrafię, zmienić swą opowieść w pasmo pięknych chwil, co czas zatrzymują, niczym w starej szafie.
Gdy nadejdzie wieczór, usiądę przy ogniu, odpocznę, wszak kroków zrobiłem już wiele. I promień nadziei stale mi przyświeca, że ciepłem ogniska z kimś wtedy się podzielę.

6 odpowiedzi na “Szlak”

Zgadza się.
Założenie było też takie, że wykorzystywałem tylko te dzieła, które sam przeczytałem, może z wyjątkiem jednego.

Dzięki. osobiście bardzo lubię ten typ kreatywności, a jeszcze wiele tytułów zostało, więc pewnie kiedyś powstanie kolejny taki wiersz.

Proponuję konkurs, kto zgadnie, którego nie przeczytałeś. Osobiście obstawiam… Może "Raj utracony", choć w to wątpię jednak albo "W pustyni i w puszczy".

Może być i konkurs. A co do raju, nie o niego chodziło w wierszu. Raje utracone to ostatnie z opowiadań wchodzących w skład zbioru opowiadań Ursuli Le Guinzatytułowanego Narodziny świata. Cały zbiór przeczytałem w zeszłym roku. Co do W pustyni i w puszczy, była to jedna z moich ulubionych lektur.

Skomentuj Postukujacy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink