Kategorie
Wyzwani czytelnicze 2020

1. Terry Pratchett – Eryk

Witajcie,
Zgodnie z zapowiedzią, nadszedł czas, aby podzielić się z Wami pierwszymi moimi recenzjami książek, które to książki przeczytałem w bieżącym roku. Jak wynika z tytułu, na pierwszy ogień idzie Eryk Terrego Pratchetta.
Na początek, dla porządku pozwolę sobie zacytować tu opis rzeczonej książki, jaki występuje na stronie DZDN.
Słyszeliście o Fauście… To jest Eryk. Istnieje pewna różnica. Eryk ma czternaście lat, mieszka na legendarnym i magicznym Świecie Dysku, a także jest pierwszym w historii hakerem demonologii. Na szczęście nie udało mu się wywołać żadnych demonów, wywołał za to Rincewinda (najbardziej niekompetentnego maga w uniwersum)oraz Bagaż (najniebezpieczniejszy sprzęt podróżny na świecie). Kiedy Eryk wypuszcza ich na niczym nie chroniony świat, oczekuje, że Rincewind spełni trzy jego życzenia. Wiecie przecież. Standardowa trójka. Żyć wiecznie, panować nad światem, spotkać najpiękniejszą kobietę w historii. Właściwie to proste… Dryfowanie u zarania Czasu, zmiana przyszłości i spotkanie z najbardziej kłopotliwym bogiem historii to zaledwie początek. Stworzenie życia na Dysku to drobnostka. Ponieważ Rincewind trafia w końcu do Piekła. Dosłownie. A ono nigdy już nie będzie takie jak dawniej.
No właśnie. Cóż mogę powiedzieć od siebie? Ponieważ Eryk to zasadniczo bodajże czwarta część napisanego przez Pratchetta w ramach świata dysku cyklu o Rincevindzie, odniosę się po części do całego uniwersum, tym bardziej, że Eryka czytałem na początku tego roku i wiele przemyśleń dotyczących akurat tej konkretnej lektury zdążyło mi uciec. To, co mogę powiedzieć na początku omawiania tego autora, to z pewnością to, że do stylu omawianego twórcy trzeba się przyzwyczaić. Kto czytał kiedykolwiek Pratchetta, ten prawdopodobnie wie, o co mi chodzi. Jego styl jest bardzo parodystyczny i to co najmniej na paru poziomach. Z jednej strony autor w satyryczny sposób ośmiesza pewne tendencje społeczne, takie, jak różne odmiany zabobonu. Przykładem niech będzie tutaj scena chyba z drugiej części, w której ludność uznała, że za nadchodzący koniec świata odpowiedzialni są magowie, a zatem należy spalić wszystkie księgi o magii traktujące. Oto obrazująca parodystyczność tej sceny parafraza jednego z cytatów, który zapadł mi w pamięć. Fanatyk – Należy spalić wszystkie księgi. Jeden z głównych bohaterów – A dlaczego? Fanatyk – Ponieważ zostało nam to objawione.
Coś wam to przypomina z naszego, polskiego podwórka?
Drugi poziom satyry, który czasami daje się zauważyć u Pratchetta, to ukazanie w krzywym zwierciadle fantastyki jako gatunku z jej całym dobrodziejstwem inwentarza, w tym pewną schematycznością konstrukcji fabularnych. I znowu pewna parafraza cytatu, który zapadł mi w pamięć. Dwaj bohaterowie siedzą w lochu i jeden pyta drugiego. I jak myślisz? Co teraz z nami będzie.
Na to drugi odpowiada. No jak to. Pewnie zaraz wejdą tu strażnicy, zabiorą mnie na jakąś arenę, tam będę musiał walczyć z potworami, uwolnię z wierzy jakąś księżniczkę, ona z wdzięczności pokaże nam drogę do skarbu, znajdziemy jakieś konie i uciekniemy ze skarbem. I to wszystko na raz? Zazwyczaj tak.
Chyba już widzicie, w jaką stronę zmierza twórczość tego autora, albo przynajmniej jakie ma cechy, na ile zdążyłem do tej pory ją poznać.
Jego parodystyczność obejmuje również wykrzywienie pewnych, utrwalonych przez tradycję archetypów bohaterów literackich. I tak widzimy herosa nie przypadkowo nazwanego Coenem Barbarzyńcą, który jednak nie jest mężczyzną w sile wieku, ale starcem ze sztucznymi zębami, który jednak nie utracił wszystkiego z dawnej krzepy i bitności. Do podobnego wykrzywienia dochodzi w Eryku, gdzie na miejscu potężnego maga z lampą przywołującego Ginna, mamy zepsutego nastolatka z przerostem ego wykreślającego magiczne kręgi na podłodze swego pokoju w tajemnicy przed matką.
W roli Ginna widzimy z kolei nie demona, tylko Rincevinda, nie zdolnego do rzucenia nawet prostych zaklęć, którego Największym talentem jest uciekanie przed kłopotami, w jakie sam się pakuje.
Razem doznają wielu przygód, które choć pod wieloma względami komiczne, nie są pozbawione pewnego morału. Ostatecznie Eryk zmienia się pod wpływem różnych doświadczeń uświadamiających mu, że życie nie jest bajką napisaną pod jeden fabularny szablon. Dowiaduje się, że chociaż w pogoni za najpiękniejszą kobietą trafił w realia wojny Trojańskiej, nie może zmieniać historii, która raz już się wydarzyła. Pouczające w mojej opinii jest też spotkanie z Bogiem cierpiącym z powodu przepracowania. Pada w tym fragmencie wiele aluzji ciekawych z punktu widzenia filozofii religii. Przypomina mi się tu tekst, który brzmiał mniej więcej tak, że tworzenie wielu światów, które później zostawia się własnemu biegowi kończy się zastojem trwającym przez miliardy lat, albo tym, że kiedy chce się złożyć reklamację, za ladą spotyka się tylko wystraszoną ekspedientkę tłumaczącą, że szef wyszedł i niewiadomo, kiedy wróci.
Podsumowując tę chaotyczną recenzję, uważam, że twórczość Pratchetta, choć do jego stylu trzeba się przyzwyczaić, jest warta polecenia. Na pewno powinien się z nią zetknąć każdy, kto lubi ironię i docenia satyrę ukazującą rzeczywistość w krzywym zwierciadle, a do tego nieobca mu jest fantastyka.
Z drugiej strony osoba, która nie lubi tego gatunku literatury, czy silnie ironicznego podejścia do pewnych tematów, raczej w Pratchettcie się nie odnajdzie. Trzeba również przyzwyczaić się do szybkich przejść między poszczególnymi miejscami akcji. To nie Władca pierścieni, gdzie jest położony nacisk na długie narracyjne opisy i rozwlekłe wędrówki. Często wręcz bohaterowie przenoszą się gdzieś wśród przysłowiowego huku i błysku, ale osobiście mi aż tak bardzo to nie przeszkadza.
Tym pozytywnym akcentem kończę swoją pierwszą recenzję, zapraszam do dyskusji i do następnego wpisu.

Kategorie
Wyzwani czytelnicze 2020

Słowo wstępu

Witajcie,
Długo mi zajęło, żeby utworzyć tę kategorię. Wszak mamy już połowę marca, a pomysł na wyzwanie czytelnicze padł pod koniec zeszłego roku, ale po kolei. Informacja dla czytelników mojego bloga z poza eltena, względnie dla tych eltenowiczów, którzy nie śledzą bloga Julitki. Pojawienie się tej kategorii jest związane bezpośrednio z propozycją Julity, żeby przeczytać jak najwięcej książek w 2020 roku i zrecenzować jew specjalnie wydzielonej przestrzeni bloga. Jak pisałem w innym miejscu na eltenie, bardzo mi się spodobała ta idea. Z natury czytam dużo, a zobowiązanie się do w miarę regularnego recenzowania przeczytanych pozycji ma wiele zalet. Dzięki temu przeczytane treści bardziej utrwalają się w głowie, perspektywa recenzji podświadomie zmusza do wnikliwego zastanawiania się nad czytaną literaturą, co mi dała, jakie miała słabe, a jakie mocne strony. Wreszcie zaistnienie tej kategorii sprawi, jak mam nadzieję, że z większą regularnością będzie przybywać na tym blogu przemyśleń literackich, choć może z nieco innego poziomu, niż w przypadku kategorii refleksje literackie. No dobra. Dość wstępu, a już w następnym wpisie moje pierwsze recenzje. Najwyższy czas zacząć czytać bardziej systematycznie, bo w tym roku trochę się z tym opuściłem.
Zachęcam do śledzenia nowej kategorii i do następnego wpisu.

EltenLink