Kategorie
Okolicznościowo

LGBT to nie ludzie. To ideologia, czyli parę przemyśleń na temat bieżących wypowiedzi politycznych

Witajcie,
Zazwyczaj nie wypowiadam się na tematy jakkolwiek powiązane z polityką i dobrze mi z tym. Nie interesuje mnie to, a poza tym nie czuję się wystarczająco kompetentny, żeby prowadzić rozległe debaty. Dziś jednak zrobię wyjątek, bo nie ukrywam, że narracja zbudowana wokół tematu LGBT oraz uczynienie z tej narracji narzędzia w walce wyborczej dość mocno mnie poruszyły. Nie twierdzę, że pewne tematy związane z tym środowiskiem, jak na przykład adopcja dzieci przez pary homoseksualne nie może być przedmiotem żadnej dyskusji. Nie będę się też na ten temat tu rozwodził, bo nie taki jest cel wpisu, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, chętnie podyskutuję w komentarzach. Tu powiem tylko, że tego typu dyskusje powinny przebiegać na odpowiednim, merytorycznym i zapewniającym poszanowanie obu stronom poziomie, a także na gruncie, który pozostaje neutralny politycznie.
Mimo to w moim odczuciu jedna kwestia nie powinna podlegać żadnej debacie, a mianowicie taka, że wszyscy jesteśmy ludźmi i jako tacy posiadamy pewną godność gwarantowaną przez prawa człowieka i nie powinno się jej nikomu odbierać.
Właśnie chyba wokół tej godności rozpętała się największa burza wywołana paroma zdaniami wypowiedzianymi przez obecnego prezydenta i paru jego współpracowników. LGBT to nie ludzie. To ideologia. To zdanie odmieniane przez wszystkie przypadki słyszy się w mediach obecnie bardzo często. Towarzyszy mu za zwyczaj parę innych twierdzeń, których sens sprowadza się do tego, że w szkołach ideologizuje się dzieci, że jest to analogiczne do komunizmu. Można również usłyszeć uroczą etykietkę, czyli hasło neobolszewizm.
W dalszej części tego wpisu chciałbym to troszeczkę uporządkować i przeanalizować filozoficznie, oczywiście na miarę moich skromnych możliwości.
Zacznijmy od definicji samego pojęcia ideologii, ponieważ wydaje się, że słowo to, choć tak często i chętnie używane, nadal pozostaje mętne dla wielu osób.
Parafrazując Antoniego B. Stępnia, a konkretniej sformułowanie zawarte w jego książce zatytułowanej Wstęp do filozofii, ideologia jest to doktryna postępowania danej Grupy społecznej podyktowana interesem tej grupy.
Już na tym etapie pojawia się pierwszy problem związany w mojej opinii ze wspomnianymi powyżej wypowiedziami politycznymi. Problemem tym jest fakt, iż ideologia pojęta z perspektywy nauk społecznych to bardzo szerokie pojęcie, z którego definicji nie wynika wprost szkodliwość społeczna. Każdy przecież ma swoje interesy i każdy w naturalny sposób dąży do tego, aby je respektowano. W tej optyce ideologią można nazwać wszystko, wspieranie określonych modeli rodziny, konserwatyzm, liberalizm, wegetarianizm i wiele innych rzeczy.
Widzimy mimo to na co dzień, że ruchy te, jakkolwiek pozostają przedmiotem debat politycznych i społecznych, nie muszą implikować szkodliwości. Powiedziałbym wręcz, nie dokonując w tym względzie żadnego wiekopomnego odkrycia, że obiektywna szkodliwość stanowi tu granicę dopuszczalności obowiązywania określonych doktryn.
Doktryna staje się ideologią w pejoratywnym sensie dopiero wtedy, gdy z racji jej przyjęcia wynikają obiektywne szkody dla pozostałej części społeczeństwa i gdy doktryna ta jest narzucana siłą pozostałym członkom społeczności muszącym się do niej dostosować.
Tak ja rozumiem ten problem i wydaje mi się, że rozumienie to wynika, przynajmniej po części, z opisywanych przeze mnie na tym blogu przy innej okazji granic tolerancji.
Niestety w powszechnej świadomości słowo ideologia funkcjonuje zazwyczaj wyłącznie w znaczeniu wysoce pejoratywnym, a to jak sądzę za sprawą rozmaitych wydarzeń historycznych z XIX oraz XX wieku.
Mówię niestety, ponieważ sprawia to, iż za pomocą terminu ideologia bardzo łatwo jest wzbudzić społeczny niepokój, spowodować, że na określoną grupę będącą zwolennikami pewnej doktryny będziemy patrzeć z nieufnością, albo nawet niechęcią. Oczywiście w teorii same teorie z zakresu nauk społecznych należy odróżnić od ludzi je wyznających, lecz w praktyce jak wiadomo nasze przekonania definiują nas samych i z tej przyczyny linia obrony przyjęta przez prezydenta i jego współpracowników w obliczu oskarżeń o homofobię wydaje się słaba, nawet jeżeli spójna czysto logicznie.
I tu właśnie upatrywałbym jednej z największych nieuczciwości, jakich dopuszczono się w całej tej narracji.
Skojarzenie LGBT z ideologią, a następnie z komunizmem, czy neobolszewizmem na jakimkolwiek poziomie jest moim zdaniem chwytem perswazyjnym przerzucającym podświadomie na LGBT cały negatywny ładunek emocjonalny, jaki pociąga za sobą termin ideologia w powszechnym rozumieniu.
Jest to nieuczciwe, ponieważ od razu ustawia tych ludzi na pozycji podejrzanych, na którą przecież sobie nie zapracowali.
Kolejny problem, który chciałbym tu wypunktować to kwestia poprawności utożsamiania LGBT z doktryną społeczną.
Można się zastanawiać, czy doktryna może mieć swoje korzenie w biologicznych uwarunkowaniach, czy musi być jedynie konstruktem społecznym, choć przyznaję, że zwłaszcza przy niektórych rozumieniach kultury drugie ujęcie mogłoby być nieco problematyczne.
W każdym razie wydaje się, że z wypowiedzi pana prezydenta przebija nie wprost wniosek, iż doktryna, ideologia, jest konstruktem społecznym, a w takim razie raczej słabo będzie się odnosić do LGBT, skoro ich uwarunkowania mają podłoże naturalne, czego oczywiście przeciwnicy tego ruchu nie chcą roztropnie przyznać.
Na zakończenie tego wywodu chciałbym odnieść się jeszcze do słów wypowiedzianych przez posła Czarnka, gdzie twierdził on, że, tu parafrazuję, dawno już zostało pokazane, że ludzie LGBT nie są normalni. W tym miejscu chcę postawić tylko jedno retoryczne pytanie. Jakie jest kryterium normalności. Nie mówię oczywiście o skrajnościach z jakimi możemy mieć do czynienia w zakładach karnych, czy psychiatrycznych, ale o codziennym życiu.
Gdzie możemy przeprowadzić linię demarkacyjną pomiędzy normalnością, a nienormalnością. Przecież każdy z nas jest indywiduum, ma niepowtarzalne cechy osobowości, temperament, przyzwyczajenia, dążenia. Oczywiście istnieje pewien ogólny zbiór cech preferowany przez konkretne kultury, prawo, etykietę, ale przecież poza zachowaniami sankcjonowanymi prawnie każdy z nas ma inne cechy, wartości i to właśnie decyduje o naszej indywidualności, ale czy o nienormalności? Śmiem wątpić. Bardzo fajnie pokazał to Lem w Solaris, podkreślając, że przy odpowiednio szerokim ujęciu nienormalności każdy z nas byłby nienormalny, chociażby ze względu na nigdy nie wyartykułowane myśli. Widać zatem, że pojęciem nienormalności nie można zbyt Chojnie szafować.
Podsumowując, Pisząc ten wpis chciałem podzielić się z Wami swoimi odczuciami dotyczącymi powyższego tematu. Prywatnie powiem, że jest mi przykro, po pierwsze dlatego, że określone grupy ludzi uprzedmiotawia się jako mięso do armat wyborczych, po drugie zaś dlatego, że moim zdaniem z premedytacją używa się mętnych pojęć, mówiąc do ludzi, którzy nie posiadają humanistycznego wykształcenia. W efekcie ludzie ci mogą zinterpretować wysyłane do nich komunikaty tak, jak mają one być zinterpretowane z punktu widzenia nadawcy. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie dochodzić do wniosku, że tolerancja jest fundamentem większych społeczności. Nie ze wszystkim musimy się zgadzać, ale jeśli nie potrafimy żyć ze sobą, powinniśmy przynajmniej umieć żyć obok siebie. Wydaje mi się, że jeśli to zrozumiemy, nie będzie mieć miejsca ani ideologizacja, ani dyskryminacja, ponieważ nikt nie mówi, że jeden model rodziny ma zastąpić drugi. Chodzi tylko o to, żeby każdy miał wybór.
Tymi przemyśleniami żegnam się z wami. Niezmiennie czekam na inspirujące komentarze i do następnego wpisu

5 odpowiedzi na “LGBT to nie ludzie. To ideologia, czyli parę przemyśleń na temat bieżących wypowiedzi politycznych”

O tak, zgadzam się z powyższym. Prezydent powiedział głupotę, nie przemyślał pewnie i poszło, aż przykro słuchać. O adopcji dzieci przez pary homoseksualne, wolę rozmawiać prywatnie, jeśli chcesz tę kwestje oczywiście poruszyć.

Powiedział za dużo. Tu się zgodzę. Było to conajmniej wieloznaczne, ale to, co powiedzieli inni było jeszcze gorsze. W sumie przykre, że bardzo wiele ludzi, mających inne spojrzenie na pewne kwestie, albo generalnie wyróżniających się, postrzega się często przez pryzmat tej jednej cechy, nawet jeśli nie wpływa ona oobiektywnie na to, jaką ktoś jest osobą.

Zgadzam się, że każdy powinien mieć wybór, tylko problem jest taki, że ludzie z reguły zawsze wybiorą albo jedną, albo drógą stronę i po prostu nie będzie im się wygodnie żyło widząc pewne zachowania lub słysząc ekspresję innej grupy ideologicznej.
Widać to teraz, i prędzej czy później jedna albo dróga strona przejmie stery, na szczęście osób które wierzą w tolerancje której nie będzie, chyba lewa strona pomimo wszystko najlepiej potrafi zmanipulować i pięknymi sloganami zasłonić prawdę.
Chociaż nie powiem, propaganda też bywa po prawej stronie, i to nie jakaś konstruktywna tylko typowo dla ludzi którzy nie mogą myśleć za siebie

Neomarksistom trzeba dać w pysk tak jak bolszewikom w 1920. Zobacz co się dzieje w Hiszpanii, Anglii, na amerykańskich uniwersytetach a dopiero później filozofuj.

Nie powinienem komentować takiej retoryki, ale nie można oceniać całych grup społecznych po tym, co robią jakieś jej odłamy. Poza tym tu wydajesz się sam nawoływać wprost do agresji, więc nie jesteś zbyt wiarygodny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink