Kategorie
Paleontologia z życia

Skamieniałości wykład – część pierwsza

Kategorie
Paleontologia z życia

Zapowiedź wykładu o skamieniałościach

Witajcie,
Ponieważ w ostatnią sobotę byłem jako wolontariusz na pikniku rodzinnym organizowanym przez Gdyński Dom Pomocy Społecznej, gdzie miałem stoisko poświęcone paleontologii, postanowiłem dzisiaj podzielić się z wami wykładem dotyczącym skamieniałości. Niestety nie jest to zapis wykładu z soboty, ponieważ w sobotę jako takiego wykładu nie wygłosiłem. Nagranie, które wam prezentuję, pochodzi jeszcze z okresu ostatniego roku akademickiego.
Powstało ono podczas mojej wizyty w jednej ze szkół podstawowych, a prelekcja była adresowana do uczniów klas cztery sześć podstawówki. Do tej pory nie zamieszczałem tu wykładów o paleontologii, więc jeśli ktoś jest ciekawy, jak wyglądają one w moim wykonaniu, zapraszam do słuchania i dzielenia się odczuciami. Nagranie jest podzielone na dwie części. Dajcie znać, czy ktoś dotrwał choćby do końca pierwszej. 😀

Kategorie
z życia

Mój mały, osobisty sukces

Witajcie,
Dziś krótki wpis, bo czasu też nie mam jakoś bardzo dużo.
Tym razem postanowiłem odświeżyć kategorię, którą uzupełniam relatywnie rzadko. A zatem cóż to za tytułowy mały, osobisty sukces? Jak niektórzy z czytelników tego bloga wiedzą, od jakiegoś miesiąca ćwiczę w ramach usamodzielniania się drogę z domu do jednego z naszych osiedlowych sklepów. Było szkolenie z gotowania. We własnym zakresie zacząłem też doskonalić się w innych czynnościach życia codziennego, jak na przykład zmywanie, utrudnione dodatkowo ze względu na niedowład prawej ręki. Skoro z powyższymi jakoś sobie radzę, przyszedł czas na orientację w terenie. Punkt kulminacyjny miał miejsce w ostatni poniedziałek. Wtedy to, wobec braku cytryn, bez których herbaty zasadniczo nie uznaję, stwierdziłem, że pójdę je nabyć drogą kupna i zrobię to całkowicie sam, skoro po miesięcznym ćwiczeniu trasę do sklepu miałem już dobrze opanowaną. Moja wycieczka trwała około dwudziestu minut i zakończyła się pełnym powodzeniem. Cytryny zostały zakupione, a ja wróciłem z nimi cało do domu. Oczywiście spokojnie można założyć, że mama podczas tych dwudziestu minut mojej nieobecności,, cytując Dawida, liczyła każdą sekundę, piętrząc wizję przejeżdżających mnie samochodów. Mogę jednak zaświadczyć wam z pierwszej ręki, że nie przejechał mnie ani jeden, czego najlepszym dowodem jest ten wpis. Tym czasem okres kolejnych stanów przedzawałowych członków mojej rodziny zbliża się wielkimi krokami wraz z przyznanym mi już oficjalnie kursem orientacji w przestrzeni, który rozpocznie się prawdopodobnie na przełomie września i października. Z tą datą ruszam w towarzystwie swojej laski, niestety mimo szczerych chęci na razie tylko tej białej, na miasto i będę się uczył przemieszczania się po centrum Gdyni. Jeśli więc gdzieś w okolicach końca roku usłyszycie, że ruch na ulicach, znów cytując Dawida, miasta morza i szkła uległ gwałtownemu zmniejszeniu, bo ludzie boją się spotkania z zanudzającym wszystkich paleontologiczno- filozoficznym maniakiem, który na dodatek raz nie widzi przeszkód, by za moment widzieć wszystko w czarnych barwach, to będziecie wiedzieli, o kim mowa.
Na tym zakończę ten wpis, mając nadzieję, że jego forma skłoni do uśmiechu.
Do następnego wpisu

Kategorie
z życia

Uważaj, bo tu chłopczyk chce przejść, czyli o wspominanym przeze mnie wielokrotnie problemie rozgraniczania niepełnosprawności fizycznej i intelektualnej.

Witajcie,
Dzisiejszy wpis będzie krótki, jak na mnie bardzo krótki, ale stwierdziłem, że tutaj to napiszę.
Po raz kolejny uderzyło mnie ostatnio to, że niektórzy ludzie nadal mają problem z rozgraniczaniem niepełnosprawności fizycznych i intelektualnych, mimo, że niepełnosprawni ruchowo, niewidomi, czy niesłyszący coraz częściej wychodzą w dzisiejszej dobie z domów, aktywnie się udzielają, normalnie się uczą, pracują i społeczeństwo powinno do tego przywyknąć. Ogólnie na własnym przykładzie mogę stwierdzić, że tak raczej jest, lecz zdarzają się wyjątki od tej reguły.
Jakkolwiek wśród moich znajomych, przyjaciół, wykładowców itd. jestem traktowany całkowicie normalnie, czasami irytuje mnie to, że osoby, które całkowicie mnie nie znają, są skłonne do wyciągania pochopnych, bezpodstawnych wniosków. Dowodem tego była sytuacja z ostatniego poniedziałku.
Ja nawet rozumiem, że jeśli idę z kimś pod rękę bez laski i jeszcze utykam, niektórzy mogą dedukować, że może sam się nie poruszam, bo coś ze mną nie tak intelektualnie, albo to jakaś niepełnosprawność sprzężona. Pokrętna dedukcja, ale niech będzie.
Żeby zapobiec takim domysłom, zawsze, nawet jeśli idę z przewodnikiem, noszę krótką białą laskę sygnalizacyjną. Jak widać, to także czasem nie wystarcza.
Wybraliśmy się z mamą na Hel. Ogólnie wyjazd uważam za udany. Spotkaliśmy się tam z moim wujkiem, który przyjechał na Wybrzeże z Warszawy, odwiedziliśmy wystawę paleontologiczną, którą zawsze odwiedzam, też dlatego, że człowiek, który ją prowadzi jest bardzo miły i inteligentny, i zawsze z nim ciekawie porozmawiam, tym bardziej, że oprócz paleontologii, interesuje się też filozofią.
Byliśmy również w Juracie pochodzić starymi ścieżkami, bo jeździłem tam przez wiele lat na wczasy z dziadkami i mam duży sentyment do tego miejsca.
No ale wracając do głównego tematu wpisu. Jesteśmy sobie na tym Helu w jakiejś knajpie, szukamy stolika i nagle jakiś mijany przez nas facet mówi pod moim adresem, chyba do dziecka: uważaj, bo tu chłopczyk chce przejść.
Cóż. Człowiek się uczy całe życie. Nie wiedziałem, że nadal jestem chłopczykiem. Już otwierałem usta, żeby powiedzieć temu facetowi, że ten chłopczyk za chwilę będzie miał 22 lata i studiuje, a dodatkowo całkiem nieźle słyszy, ale ugryzłem się w język. W sumie, skoro jestem chłopczykiem, to w dodatku z gigantyzmem. Jakoś nieczęsto spotykam zdrowych chłopczyków mających po metr 80 wzrostu. Może tamten pan częściej takich spotykał. 😀
W każdym razie, może to rodzaj przewrażliwienia, ale ja bardzo nie lubię, jak ktoś używa nadmiernie zdrobnień pod moim adresem, zwłaszcza, jeśli ten ktoś mnie w ogóle nie zna. Od razu myślę, że nie traktuje mnie poważnie.
To tyle, jeśli chodzi o dzisiejsze refleksje wieczorową porą.
Dobranoc i do następnego wpisu.

Kategorie
Refleksje literackie z życia

Refleksyjne oblicza fantastyki – wykład

Kategorie
Refleksje literackie z życia

Refleksyjne oblicza fantastyki – zapowiedź wykładu

Witajcie,
To, z czym dzisiaj do was przychodzę, miało miejsce w ostatni piątek. Zacznę może od tego, że w zeszłym tygodniu byłem na jednym zjeździe pod Kielcami. Wyjazd był wspaniały, może jeszcze opowiem o nim szerzej, jak będę dysponował większą ilością wolnego czasu. Oprócz Kielc zachaczyłem też o Warszawę, gdzie jak już wiecie z jej bloga, spotkałem się z Angeliką. Wracając do Kielc. Miałem tam okazję wygłosić wykład pod tytułem refleksyjne oblicza fantastyki. Podobnie, jak moje wystąpienie o oswajaniu filozofii i ten wykład uwieczniłem na nagraniu, celem przeprowadzenia jego krytycznej analizy. Przeszedł ją na tyle dobrze, że zdecydowałem się nim z wami podzielić. Osobiście jestem z niego całkiem zadowolony, chociaż oczywiście pewne rzeczy mogłem powiedzieć inaczej, a pewne też dodać, ale na to drugie właściwie nie miałem czasu. I tak już mnie popędzali, co nawet się uwieczniło. Szkoda, bo niektóre wątki wymagały by rozwinięcia. No mówi się trudno. Nie przedłużając, w następnym wpisie wykład. Jestem ciekaw waszej opinii, tym bardziej, że wielu czytelników tego bloga w fantastyce siedzi. Zachęcam do komentowania.

Kategorie
z życia

Relacja z tygodnia filozoficznego w Lublinie

Witajcie,
Dzisiejszy wpis będzie pewnie dość krótki, ale muszę wywiązać się z obietnicy, którą złożyłem w jednym z komentarzy na blogu Dawida. 🙂
Zgodnie z tytułem wpisu, powiem tu kilka słów na temat mojej wycieczki do Lublina. Tydzień filozoficzny odbył się w dniach szesnasty dwudziesty kwietnia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Wyjazd na niego był wspierany przez uczelnię, ale w dużej mierze była to inicjatywa studencka. Ja byłem na trzech pierwszych dniach wydarzenia, a w czwartek rano wracałem z wykładowcami samochodem. Była to dla mnie wycieczka o tyle ważna, że pierwszy raz pojechałem tak daleko bez nikogo z rodziny, a tylko ze znajomymi i wykładowcami. Sam wyjazd był bardzo udany. Do lublina pojechałem pociągiem z jednym wykładowcą i dwoma kolegami z roku. Cała podróż, łącznie z jedną przesiadką w Warszawie, trwała jakieś osiem godzin. I właśnie w związku z tą przesiadką zetknąłem się z nieżyczliwością pewnej pani konduktor. Cała sprawa oparła się na tym, że na rzeczoną przesiadkę w warszawie mieliśmy około sześciu minut. To bardzo mało, zważywszy dodatkowo na moją niepełnosprawność, również ruchową, z racji której poruszam się trochę wolniej.
Niestety nie mieliśmy specjalnie do wyboru innych połączeń z Lublinem. Zadzwoniliśmy jednak na dworzec w warszawie i tam dowiedzieliśmy się, że w przypadku przejazdów osób niepełnosprawnych jest podobno możliwość przytrzymania drugiego pociągu, żeby niepełnosprawny mógł spokojnie się przesiąść, ale trzeba to zgłosić do kierownika pociągu.
Oto, co z kolegą usłyszeliśmy od pani konduktor, kiedy próbowaliśmy jej zgłosić sprawę.
Jeśli pociąg się nie opóźni, to ja nic nie zrobię. Mogę spróbować to zgłosić, ale pan na własną odpowiedzialność wybrał sobie takie połączenie.
No cóż. Nie byłoby to może takie niegrzeczne, gdyby nie antypatyczny ton, jakim to powiedziała i sprzeczne z jej słowami informacje, które dostaliśmy na dworcu.
Na szczęście mimo wszystko przesiadka się udała, bo pociąg do warszawy przyjechał nawet dwie minuty przed czasem.
W samym lublinie było bardzo fajnie. Cała nasza grupa studencka, czyli około siedemnastu osób, zakwaterowała się w hostelu jakieś piętnaście minut spacerkiem od uniwersytetu. Sam hostel był dość mały, dzięki czemu wynajmowaliśmy go w całości i nie musieliśmy martwić się, że jacyś obcy się nam kręcą w pobliżu. Sam układ budynku też był przyjazny z mojego punktu widzenia. Wszystkie pomieszczenia, łazienki, kuchnia, pokoje, znajdowały się relatywnie blisko siebie i co ważne, na jednym poziomie, więc nigdzie nie było potencjalnie niebezpiecznych schodów.
Jeśli chodzi o wykłady, bo jak już wspominałem na blogu Dawida, tydzień miał formę otwartej konferencji, te, na których byłem, okazały się w większości bardzo ciekawe, zwłaszcza z mojego punktu widzenia. Odbyła się więc debata blaski i cienie naturalizmu, druga o statusie umysłu, chociażby w stosunku do ciała, był wykład o filozofii jako poszukiwaniu porządku i o samopoznaniu w ujęciu potocznym, naukowym i filozoficznym. Nawiasem mówiąc, te dwa wykłady były jak dla mnie najmniej fascynujące ze względu na sposób ich przeprowadzenia. Bardzo ciekawe były natomiast wystąpienia dotyczące powstania życia, umysłów zwierząt, umysłów dzieci, związków pomiędzy filozofią, a fizyką kwantową, czy tego, co może robić filozof w laboratorium uczonego. Żeby było ciekawiej, wykład o filozofie w laboratorium prowadził polski fizyk, który jeśli jego badania się potwierdzą, znalazł dowody naukowe na to, że wielki wybuch wcale nie musiał być początkiem wszechświata.
Interesująca była też prelekcja pod tytułem, czy geny determinują nasze życie.
To, co z wykładów niestety mnie ominęło, to na przykład wykład z etyki o Interpłciowości, a także drugi, czy nauki przyrodnicze dopuszczają istnienie boga w świecie.
Były też inne wystąpienia, których niestety nie dałem rady wysłuchać na żywo, ale na szczęście mogę to jeszcze nadrobić, ponieważ wszystkie wykłady są nagrane i udostępnione na youtube. Jeśli kogoś by to interesowało, wystarczy wpisać LX tydzień filozoficzny i cała transmisja powinna wyskoczyć.
Teraz może jeszcze powiem, co na tygodniu mi się nie podobało, bo chociaż takich rzeczy było mało, to jednak coś się znajdzie.
Nie podobało mi się na przykład, że za każdym razem, kiedy po jakimś wykładzie były pytania z Sali, to zawsze do głosu dopuszczano najpierw profesorów i doktorów, przez co żaden student praktycznie nie miał szans się przebić, a szkoda, bo rzadko nadarza się okazja, żeby wymienić uwagi z tak znaczącymi ludźmi w polskim środowisku filozoficznym, jacy byli na tygodniu.
Kończąc ten wpis, który jednak nieco się wydłużył, chciałbym jeszcze powiedzieć słowo o tym, jak technicznie radziłem sobie podczas wycieczki. Radziłem sobie całkiem dobrze, a to w dużej mierze dzięki moim kolegom ze studiów, którzy zawsze, kiedy było trzeba, służyli mi pomocą. Jednocześnie traktowali mnie całkowicie na równi ze wszystkimi innymi, więc nie czułem się wśród nich w najmniejszym stopniu wyobcowany. Zresztą to właściwie dzięki ich postawie zdecydowałem się ostatecznie na ten wyjazd. Na początku miałem pewne wątpliwości, ale znajomi powiedzieli mi, że mam jechać, że oni mi pomogą ze wszystkim, z czym będzie trzeba i rzeczywiście tak było.
I z tego miejsca jeszcze raz im za to dziękuję. Przez to, że tak się ze wszystkimi zintegrowałem, wyjazd był bardzo udany również towarzysko. Praktycznie codziennie siedzieliśmy do czwartej nad ranem, albo dłużej i rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Niektóre były poważne, niektóre zabawne. Co się w pewnych momentach naśmiałem, to moje. Z tych wszystkich względów, długo będę wspominał ten wyjazd, oczywiście jak najbardziej pozytywnie.
Na tym kończę ten przydługi wpis i oczywiście zapraszam do komentowania.

Kategorie
Filozofia z życia

Oswoić filozofie

Kategorie
Filozofia z życia

Zapowiedź wystąpienia oswoić filozofię

Witajcie,
W jednym z komentarzy na tym blogu zapowiedziałem ostatnio, że pokażę wam, jak mniej więcej wygądają
prelekcje o paleontologii i filozofii, których udzielam, kiedy nadarzy się okazja. W następnym wpisie
zaprezentuję wam, zgodnie z tytułem tego wpisu, treść mojego wystąpienia oswoić filozofię. W zasadzie
to, co wtedy powiedziałem, nie różni się specjalnie od informacji zawartych we wpisie o tym, czym jest filozofia,
chociaż oczywiście jakieś różnice są. Życzę miłego odsłuchu i zapraszam do komentowania. Jestem ciekaw
waszych opinii.
Do następnego wpisu.

Kategorie
z życia

Co w tej kategorii

Witajcie,
Wreszcie ta kategoria zaistniała. Długo jej nie zakładałem, no ale większość eltenowiczów ma coś takiego
na swoich blogach, więc i na mnie przyszedł czas. Co tu będzie? Jak sama nazwa wskazuje, jakieś sytuacje
z życia wzięte. Będę tu pewnie się z wami dzielić jakimiś swoimi osiągnięciami, śmiesznymi incydentami,
relacjami z podróży, jak tylko takie się trafią. Reszta wyjdzie w praniu.
Do następnego wpisu.

EltenLink